Opowiedziana językiem filmowym opowieść o Fauście (nagrodzona w ubiegłym roku Złotym Lwem na festiwalu w Wenecji) w reżyserii Aleksandra Sokurowa była tematem rozmowy Michała Montowskiego z prof. Zbigniewem Mikołejko. Film nawiązuje do literackich pierwowzorów, zwłaszcza do Goethego i Manna, ale interpretuje tę historię z gruntu inaczej.
- Nie ma granicy między dobrem i złem, bo film Sokurowa dzieje się, po nietzscheańsku, poza dobrem i złem - mówił prof. Mikołejko. - Nie wstrząsa tym, czym wstrząsa "Faust" Goethego, a zwłaszcza Marlowe'a: dramatycznością ludzkiego losu, walką dobra i zła, paradoksami zła. Nie ma u Sokurowa porządku moralnego, poczucia winy, grzechu. Brak tych religijnych narracji (ani filozoficznych, ani rozumowych), przy pomocy których możemy opisać zło i dobro. Nie ma nawet porządnego diabła. Wszystko jest byle jakie i to jest najbardziej dramatyczne.
Faust chciałby przekroczyć ograniczenia, wyrwać się z tego wymiaru. Ma nadzieję, że inny wymiar istnieje, choć wciąż się przekonuje, że go nie ma. W scenie sekcji zwłok Faust nie znajduje duszy – ale nie spodziewa się jej znaleźć. Zwycięstwo przaśnej materii nad człowieczeństwem. Rozum jest bezradny, ponosi klęskę. I żadnego zbawienia.
- W kulturze europejskiej dzieje diabła dają się opisać następująco: najpierw w religiach monoteistycznych pojawia się opozycja Zasady. Potem, pod wpływem kultury ludowej, pojawiają się ucieleśnienia w postaci kogoś, kogo nazywamy Diabłem. Niby jest jeden, ale w ucieleśnieniach jest rozmnożony ("imię moje Legion"). I jest faza trzecia, z której nie zdajemy sobie sprawy. Po śmierci Boga ogłoszonej przez Nietzschego wydaje się, że powinno zniknąć również Jego zaprzeczenie. Ale to nie jest tak. Diabeł dzisiaj jest niewidzialną zasadą, która wszystkim włada, która jest nicością, przez to diabeł jest niebezpieczny, bo jest poza oglądem i nazwaniem – mówi prof. Mikołejko.
Zapraszamy do wysłuchania audycji, w której o "Fauście" Sokurowa rozmawiali Michał Montowski i prof. Zbigniew Mikołejko.
***
"Faust" Aleksandra Sokurowa jest adaptacją dzieł J.W. Goethego oraz T. Manna, ale w śmiałej interpretacji. Jest też ostatnią z części opowieści o wielkich postaciach: Hitlerze, Leninie oraz cesarzu japońskim Hirohito. Bohaterowie wcześniejszych to sylwetki całkowicie realne, zatopione w historii. Faust funkcjonował dotychczas jako postać fikcyjna, literacka. Twórcy filmu postanowili przedstawić go jako postać realną, ludzką, żyjącą w rzeczywistej przestrzeni.