Hilary Hahn Bach - "Violin and Voice", Universal Music Group 2010
Nazwisko artystki nierozerwalnie związane jest z muzyką mistrza baroku, jej debiut zatytułowany po prostu "Hilary Hahn Plays Bach", błyskawicznie uczynił z szesnastoletniej wówczas skrzypaczki międzynarodową gwiazdę. Krytycy z całego świata rozpływali się wtedy nad czystością brzmienia, doskonałą techniką i niesamowitą precyzją, które sprawiły, że jej wykonania Partit na skrzypce solo wciąż uważane są, obok nagrań Yehudi Menuhina, Izaaka Perlmana czy Nathana Milsteina, za jedne z najlepszych w historii. Sama artystka przyznaje, że granie muzyki skomponowanej przez Bacha jest dla niej jednocześnie największym wyzwaniem, ale i przyjemnością. Przed nagraniem swojej debiutanckiej płyty zwierzyła się, że od czasu skończenia ośmiu lat, nie było dnia w którym nie zagrałaby, którejś z jego kompozycji na skrzypce solo. Mimo że od debiutanckiego albumu minęła już ponad dekada, Hilary Hahn wciąż imponuje elegancją wykonania i wirtuozerskim kunsztem. Pomysłem na płytę "Bach Violin and Voice", było zebranie arii z kantat oraz innych kompozycji, w których śpiewowi akompaniują skrzypce. Realizację tego konceptu wsparli śpiewająca sopranem Christie Schaffer i barytonem Matthias Goerne. Rezultat jest zachwycający. Nieważne czy skrzypce pełnią jedynie funkcję akompaniującą, czy też wysuwają się na pierwszy plan, Hilary Hahn po raz kolejny potwierdza, że jest jedną z niewielu artystów, którzy w sposób tak pełny, niemalże instynktowny czują i rozumieją muzyką Bacha.
Tomasz Skóra
Marek Długosz - "On the way" Luna Music 2009
Klasyczny gitarzysta o bardzo szerokim spojrzeniu. Marek Długosz nie ogranicza się do repertuaru klasycznego, ale swoimi solowymi występami przybliża świat muzyki, który pozbawiony jest granic. Na "On the way" wszystkie gatunki potraktowane są jednakowo, a lider umiejętnie żongluje tematami, wciąż pobudzając słuchacza do koncentracji. I tak jazzowe standardy, jak choćby "Lady be good" Gershwina sąsiadują z flamencową "Marią", innym razem przebój Methenego "Letter from home" zostaje poprzedzony pełnymi pasji hiszpańskimi utworami. Do tego dochodzą jeszcze fascynacje bluesem i muzyką popularną. Umiejętne przeformatowanie intrygujących melodii, w połączeniu z olśniewającą techniką sprawiają, że miłośnicy klasycznej gitary spod znaku wielkiego Andresa Segovii czy Johna Williama, będą ukontentowani. Obok wspaniałych wykonań "Round Midnight" Theleoniousa Monka, czy "Blue Moon" Richarda Rodgersa i Lorenza Harta bardzo przypadł mi do gustu "Carribbeean Pearl" samego Długosza. Stanowi ona zapewne wspomnienie jednej z licznych tras koncertowych naszego gitarzysty. Człowieka, który jest ciągle w drodze.
Olga Spasojewska
Witold Lutosławski / Eugeniusz Knapik - "Partity", Śląskie Towarzystwo Muzyczne 2009
W twórczości Witolda Lutosławskiego kameralistyka nie jest obszarem, który eksplorował on szczególnie intensywnie. Paradoksalnie możemy w nim znaleźć kompozycje, które należą do jednych z najważniejszych osiągnięć kompozytora. "Partita na skrzypce i fortepian" (1984) zajmuje w niej miejsce wyjątkowe. Cechuje ją niezwykła, narastająca ekspresywność, szczególnie w części "Allegro giusto", przeplatana lirycznymi momentami występującymi w części "Largo". O wyjątkowości dzieła Lutosławskiego decyduje właśnie owa niezwykła synteza napięć harmonicznych i czystych melodii, które bardzo trudne w interpretacji wymagają od wykonawców absolutnego mistrzostwa technicznego. Drugą część płyty otwierają "Partita na skrzypce i fortepian" (1981) i "Sonata na skrzypce i fortepian" (1971) skomponowane przez Eugeniusza Knapika, któremu na skrzypcach towarzyszy Piotr Pławner. Twórczość Knapika, przedstawiciela fali nowego romantyzmu, z jednej strony jest głęboko osadzona w tradycji, z drugiej jednak przybiera formy ukształtowane przez oryginalny język muzyczny kompozytora. Obydwie kompozycje w znakomity sposób ukazują wielorakie złożoności i możliwości współbrzmienia skrzypiec i fortepianu. Płytę kończy i niejako zwieńcza jedna z najbardziej znanych kompozycji Witolda Lutosławskiego, miniatura "Subito na skrzypce i fortepian" (1992) stworzona na potrzeby Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego w Indianapolis, która jest zarazem ostatnim ukończonym utworem polskiego kompozytora.
Mieczysław Burski
Przemysław Gintrowski - "Kanapka z człowiekiem i trzy zapomniane piosenki", Polskie Radio 2009
Poprzednia płyta Przemysława Gintrowskiego "Tren" spowita była duchowością Zbigniewa Herberta, najnowsza "Kanapka z człowiekiem i trzy zapomniane piosenki", to w większości nowe interpretacje piosenek, które znamy z wykonań Jacka Kaczmarskiego. Tutaj, takie wielkie songi, jak: "Autoportret Witkacego", "Pikieta powstańcza", "Powrót","Birkenau", czy "Kanapka z człowiekiem" usłyszymy w aranżacji Polskiej Orkiestry Radiowej pod dyrekcją Wojciecha Rodka. Dzięki temu zabiegowi, znane, wielokrotnie przypominane teksty, nabierają nowego znaczenia. Elektronika, partie skrzypiec, czy intrygujące solówki gitary basowej w połączeniu z coraz bardziej zachrypniętym głosem Gintrowskiego, nadają im nieraz kompletnie nowego wymiaru. Tak, że w połączeniu z sugestywnym śpiewem Gintrowskiego spoglądamy na nie z innej, współczesnej perspektywy. Dużo się w Polsce zmieniło od czasu gdy trio Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński przechodziło swoją zaangażowaną twórczością do legendy. Słychać to też w głosie barda, czuć tę niemoc świadomej jednostki w zetknięciu z wszechpotężnym systemem, który wciąż spycha niepokornych na margines. Historia dwudziestu lat III RP mocno uaktualnia problematykę podejmowaną w czasach walki Polaków o zrzucenie pętających ich kajdan komunizmu. Tym bardziej "I’m your man" Leonarda Cohena na zakończenie albumu, niezbyt pasuje do poważnej w większości tematyki podejmowanej w poprzednich utworach.
Tomasz Skóra