Kulminacją obchodów 100. rocznicy śmierci Mirosława Karłowicza będzie koncert Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Jacka Kaspszyka. W Programie - Powracające fale Karłowicza oraz Livre pour orchestre i Koncert na orkiestrę Lutosławskiego. Zapraszamy do Studia Koncertowego Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego oraz przed radioodbiorniki. Początek - o godz. 19.00
Program koncertu – związany z dwiema ważnymi dla polskiej kultury rocznicami – jest zarazem przeglądem muzycznych zjawisk i prądów XX wieku. Od Mieczysława Karłowicza (1876–1909) zaczyna się na dobre polska symfonika: jego twórczość, dziś z fascynacją odkrywana przez artystów i słuchaczy na całym świecie, wpisuje się w nurt wybujałej orkiestrowej ekspresji, który dominował na przełomie wieków. Późnoromantyczne poematy symfoniczne Karłowicza, choć są zaledwie zapowiedzią możliwości przedwcześnie zmarłego kompozytora, zasługują na swoje miejsce w repertuarach najlepszych orkiestr – i to miejsce sobie wreszcie, po latach, zdobywają.
Witold Lutosławski (1913–1994) to już postać w europejskiej kulturze całkowicie niezależna: klasyk XX wieku, w którego twórczości znajdują swoje odbicie najważniejsze tendencje estetyczne drugiej połowy stulecia. Klasyk – bo to artysta podchodzący z dystansem do nowości, a zarazem ową nowością wciąż żywo zainteresowany. Muzyka Lutosławskiego, silnie obecna w polskiej i światowej kulturze, potrzebować dziś może od nas najwyżej nowego, świeżego spojrzenia.
8 lutego 1909 roku Mieczysław Karłowicz udał się na swoją ostatnią narciarską wycieczkę: z Zakopanego przez Boczań i Halę Gąsienicową, w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Tam zasypała go schodząca ze zbocza Małego Kościelca lawina; tak zamknął się nieoczekiwanie jeden z najciekawszych rozdziałów w historii polskiej muzyki. Karłowicz wprowadził stylistyczną nowoczesność i ton osobisty do polskiej symfoniki – w owym czasie warsztatowo zapóźnionej, estetycznie wtórnej i tematycznie ograniczonej przez swą patriotyczną funkcję.
Wciąż jeszcze niesamodzielne, zapożyczone u Richarda Straussa i Piotra Czajkowskiego Powracające fale op. 9 były już pierwszym sygnałem owej wielkiej zmiany. Liryczna intensywność tego utworu to tyleż wpływ ówczesnych tendencji w europejskiej kulturze, ile wyraz nadwrażliwej, depresyjnej osobowości autora. Przemijanie, smutek, rozkład, namiętności, zawody i niepowodzenia – to tematy podówczas modne, ale i z pełnym przekonaniem podejmowane przez Karłowicza. Sam formułował on programowe założenia swoich poematów symfonicznych, budowanych (zgodnie z zasadą tej sztandarowej formy muzycznego Romantyzmu) według ścisłego emocjonalnego scenariusza.
„…wśród gorzkich myśli człowieka targanego niemiłosiernie przez los i dobiegającego już do końca dni swoich – pisze dwudziestosiedmioletni kompozytor w tekście programowym dzieła – odżywa nagle wspomnienie wiosny życia, opromienionej słonecznym uśmiechem szczęścia. Jeden za drugim przesuwają się obrazy. Lecz wszystko ginie, a gorycz i smutek biorą zmęczona duszę w swe szpony”. „Powracające fale” to właśnie owe obrazy odsłaniane przed nami w muzyce, którą warszawska publiczność poznała po raz pierwszy 28 listopada 1904 roku.
Emocjonalne rozedrganie muzyki Karłowicza obce było wrażliwości estetycznej Witolda Lutosławskiego. Tym ciekawsze może wydać się dziś – kiedy granice niegdyś nieprzekraczalne zatarł upływ czasu – zestawienie Powracających fal z dwiema kompozycjami utrzymanymi w polemicznej wobec neoromantyzmu estetyce. Już ich tytuły sygnalizują, że znajdujemy się w innym świecie: Livreto nawiązanie do barokowej tradycji ksiąg, w których wydawano niezwiązane ze sobą utwory; koncert na orkiestrę to po prostu określenie muzycznej formy.
Strategię przyjętą przez Lutosławskiego na przełomie lat 40. i 50. można z perspektywy ocenić jako „przeczekanie”. Kompozytor nie cieszył się życzliwością komunistycznych władz, zakazano wykonywania jego I Symfonii, a według znanej legendy sam minister Sokorski miał powiedzieć, że „takiego kompozytora jak Lutosławski powinno się wrzucić pod tramwaj”. Chwilowym wyjściem było pisanie muzyki użytkowej i ucieczka od obowiązującego socrealistycznego kiczu w akceptowany i dający szansę na minimalne zarobki – folkloryzm. Summę zebranych w tej pracy doświadczeń stanowi Koncert na orkiestrę, pisany na zamówienie Witolda Rowickiego dla Filharmonii Warszawskiej. Jego premiera jesienią 1954 roku zapewniła Lutosławskiemu pozycję czołowego polskiego kompozytora, a sam utwór – pozostaje do dziś jego najpopularniejszym dziełem.
Typową dla XX wieku formę koncertu na orkiestrę – pola do szlachetnego popisu poszczególnych instrumentów zespołu – zbudował Lutosławski z trzech części. Ich wzorce konstrukcyjne nawiązują do wielowiekowej tradycji: passacaglii, toccaty, wielogłosowego chorału. Wyrafinowaną muzyczną budowlę legitymizował w oczach komunistycznych władz fakt, iż zbudowana jest z materiału melodii mazowieckich, zaczerpniętych z antologii Oskara Kolberga. „W ten trochę niespodziewany dla mnie sposób, jako częściowy rezultat mej epizodycznej przecież symbiozy z folklorem powstał utwór, którego nie mógłbym nie zaliczyć do najważniejszych w mym kompozytorskim dorobku” – pisał później Lutosławski.
Odwilż 1956 roku umożliwiła Lutosławskiemu ujawnienie swych awangardowych fascynacji i śmiały zwrot estetyczny. Pisana w latach 60. na zamówienie niemieckiego miasta Hagen Livre pour orchestre to już muzyka pełni osobistego stylu: o swoistej harmonii, równoważąca konstrukcyjne dopracowanie – użyciem przypadku, bogata w subtelne instrumentalne barwy. Tytuł dzieła, które miało swoją premierę w listopadzie 1968 roku, jest mylący: wbrew sugerowanej analogii do luźnych zbiorów kompozycji Bacha czy Couperina, mamy tu do czynienia ze ścisłym cyklem. Składają się nań cztery chapitres (ustępy, rozdziały) rozdzielone trzema intermediami, które mają być dla odbiorcy „oddechem”, odpoczynkiem w śledzeniu barwnych orkiestrowych zjawisk. Ich bogactwo jest bodaj jeszcze większe, niż w przypadku Koncertu na orkiestrę, choć odbiór wymaga z pewnością większego skupienia uwagi. Ten język muzyczny wciąż jeszcze pozostaje dla wielu słuchaczy trudniejszy, ale przyjemność z jego odkrywania i smakowania jest ogromna. Nowoczesność połączona z powściągliwością, elegancja i artystyczna bezkompromisowość – te cechy Livre pour orchestre pozostały nieodłącznie związane z postacią samego Lutosławskiego aż do jego śmierci 15 lat temu, 7 lutego 1994 roku.
Adam Suprynowicz
Szczegółowy program Dnia Mieczysława Karłowicza:
10.00 – 10.30 – Pod batutą Polskiego Radia – audycja Marka Zwyrzykowskiego
Radiowe nagrania muzyki Mieczysława Karłowicza
Serenada na orkiestrę smyczkową op. 2, wyk. Orkiestra Kameralna PR Amadeus, dyr. Agnieszka Duczmal; Pieśni (opracowanie na głos i orkiestrę Jacek Rogala), wyk. Adam Kruszewski – baryton, Polska Orkiestra Radiowa, dyr. Jacek Rogala
12.05 – 13.30 – Wariacje z muzyką – prowadzi Małgorzata Pęcińska
Europa Karłowicza
Karol Szymanowski Uwertura E-dur op. 12, wyk. Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, dyr. Kazimierz Kord; Apolinary Szeluto Sonata F-dur na wiolonczelę i fortepian op. 9. wyk. Andrzej Wróbel – wiolonczela, Andrzej Tatarski – fortepian; Ryszard Strauss Sekstet z „Capriccia” op. 85, wyk. Zespół smyczkowy Orkiestry Lipskiego Gewandhausu, dyr. Herbert Blomstedt; Ludwig Thuille Sekstet B-dur na fortepian i instrumenty dęte op. 6, wyk. Dennis Russesll Davies – fortepian, Stuttgarter Bläserquintett
13.30 – 15.00 – Muzyczny turniej Dwójki: Karłowicz i Młoda Polska – prowadzą Piotr Matwiejczuk, Bogumiła Prządka i Marcin Gmys
16.15 – 17.45 – Czasem gramy – gramy czasem – prowadzi Grażyna Teodorowicz
Historyczne nagrania muzyki Mieczysława Karłowicza
19.00 – 21.00 – Filharmonia Dwójki – transmisja ze Studia Koncertowego Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego
Koncert symfoniczny w 100. rocznicę śmierci Mieczysława Karłowicza
Koncert Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Jacka Kaspszyka
Mieczysław Karłowicz Powracające fale – poemat symfoniczny op. 9, Witold Lutosławski Livre pour orchestre, Koncert na orkiestrę
Autor: Adam Suprynowicz
22.00 – 23.00 – Mieczysław Karłowicz – wspomnienia i listy (3)
Pod Kościelcem (Mariusz Zaruski, Stanisław Barabasz, Julia Wieleżyńska, Elżbieta Trenklerówna) – audycja Marka Zwyrzykowskiego