Dopisać stronice do słowników muzyki

Na festiwalu Mazovia Goes Baroque muzycy Holland Baroque Society zaprezentowali program, łączący dzieła Telemanna i muzykę słowiańską. O pracy nad programem "Barbarzyńskie piękno" Barbara Schabowska rozmawiała z członkami zespołu.

Holland Baroque Society nie ma stałego lidera. O programie decyduje czteroosobowy zarząd artystyczny.

- Chcemy grać muzykę XVII i  XVIII wieku w sposób autentyczny, cokolwiek to znaczy. W owym czasie ktoś taki jak dyrygent nie istniał. Pomyślałyśmy więc, że skoro tak, to my nie potrzebujemy dyrygenta. Wykonaniem kieruje zwykle pierwszy skrzypek, jest się więc zmuszonym do uprawiania kameralistyki. Daje to więcej swobody na muzykowanie, słuchanie się wzajemnie.

Brak dyrygenta to jedno, a kierownik zespołu to co innego. Podobnie zarządzanych zespołów istnieje na swiecie kilka. Do każdego nowo wymyślonego programu zarząd artystyczny orkiestry poszukuje odpowiedniego kierownika muzycznego.

- Gdy na przykład chcemy wykonać dzieła Vivaldiego, zastanawiamy się, kto potrafi grać Vivaldiego z pasją. Zależy nam na współpracy ze specjalistami z różnych krajów. Mawiamy zresztą, że  nie poszukujemy kierownika muzycznego, ale przyjaciela. Pracujemy tak już od pięciu lat i bardzo nam się to podoba.

Artyści grający muzykę barokową są trochę jak Cyganie - zawsze w drodze. Poznają się w trakcie tych podróży. Dobrego muzyka zapamiętuje się na zawsze.

- W ten sposób w głowie powstaje lista takich osób: pereł i diamentów... Układajac program, pamiętamy o nich.

Program z muzyką Telemanna zaczął się od lektur i poszukiwań. Członkinie Holland Baroque Society zastanawiały się nad tym, co tak naprawdę jest interesującego w Telemannie dla nich samych. Tą fascynacją artystki chcą następnie podzielić się z publicznością, by publiczność pokochała muzykę. Gdy przyszedł czas zastanowić się, z kim nawiązać współpracę, wybór Miloša Valenta był oczywisty. Energia muzyki Telemanna przechodzi na publiczność właśnie dzięki Valentowi.

- Ten program jest efektem kilku lat pracy - mówi skrzypek. -  Znamy się z Judith Steenbrink od 10 lat, graliśmy razem muzykę ludową na różnych przyjęciach. Ja prowadziłem badania nad słowacką i węgierską muzyką ludową. Pewnego dnia Judith zaproponowała, byśmy razem zagrali Telemanna. Wierzę, że pewne rzeczy dzieją się nieprzypadkiem. Tak było i tym razem, bo pomysł zestawienia Telemanna z muzyką z manuskryptów ze słowackich kolekcji jest doskonałym sposobem na ożywienie jej.

W bibliotece w Rostocku zachował się autograf Telemanna, notatnik zwierający 33 utwory. Według Holland Baroque Society to właśnie w tym zeszycie młody kompozytor zapisał zasłyszane przez siebie utwóry ludowe w okolicach Pszczyny i to ten manuskrypt stał się podstawą koncertu, zparezentowanego podczas festiwalu Mazovia Goes Baroque.

- Większość motywów u Telemanna pochodzi z tańców słowiańskich. To bardzo wyraźne. Dzięki temu programowi muzyka Telemanna nabrała nowego sensu: to nie tylko starcie stylu włoskiego z francuskim, ale również wschodnie, słowiańskie inspiracje.

- Mam nadzieję, że naszą pracą dopiszemy nowe strony do słowników muzycznych, bo o muzyce we wschodniej Europie one po prostu milczą - wzdycha Miloš Valent.

Aby posłuchać rozmowy Barbary Schabowskiej z członkiniami Holland Baroque Society i Milošem Valentem, wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w ramce "Posłuchaj" po prawej stronie.