Henryk Mikołaj Górecki w Polskim Radiu>>>
Bardzo trudne dzieciństwo sprawiło, że Górecki nigdy nie skończył średniej szkoły muzycznej. Zanim dostał się na kompozycję w Katowicach, musiał zadowolić się zwyczajnym ogniskiem muzycznym. Ale gdy tylko dostał szansę, rozpoczęło się pasmo spektakularnych sukcesów. O niezwykłej biografii kompozytora w audycji "Radiowy wieczór kulturalny" mówili Ewa Bobocińska i Jan Popis.
- On w ogóle nie powinien był zostać muzykiem! Nie miał do tego warunków. - podkreślała ta pierwsza. - Jego dzieciństwo i młodość to był niekończący się ciąg tragedii. Gdy miał 2 lata, umarła jego mama. Motyw miłości matki i dziecka powraca zresztą potem nieustannie w twórczości Góreckiego, nie tylko w słynnej III Symfonii, ale też choćby w "Ad Matrem" - dodaje.
W wieku zaledwie 4 latach Henryka Mikołaja Góreckiego spotkało kolejne nieszczęście. Chłopak zwichnął biodro, a źle leczona kontuzja przekształciła się w infekcję, a wreszcie gruźlicę kości. Życie oraz kończynę przyszłego kompozytora udało się uratować, ale wiązało się to z kilkoma poważnymi operacjami oraz 2 latami spędzonymi w szpitalu.
- Główne wspomnienie Góreckiego z dzieciństwa to marzenie o dorwaniu się do fortepianu matki, od którego był odganiany przez ojca i macochę. To był początek ciernistej drogi do kompozycji - opowiadała dalej Ewa Bobocińska. - Nie miał kontaktów z profesjonalnymi muzykami, do szkoły go nie przyjęto, bo był już "zbyt dorosły". Skończył więc zwykłe liceum i został nauczycielem biologii, geografii oraz matematyki. Sam uczęszczał do ogniska muzycznego i uczył się z pasją gry na kilku instrumentach - mówiła.
W 1955 roku - w wieku 22 lat - Góreckiemu udało się wreszcie dostać do Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Katowicach na wydział kompozycji. Już w 1956 - na drugim roku studiów! - w tamtejszej filharmonii zorganizowano monograficzny koncert jego muzyki. 2 lata później przyszedł debiut na "Warszawskiej Jesieni". - Jeśli tylko dawano mu szansę, Górecki odnosił spektakularne sukces - podkreśliła Ewa Bobocińska.
Tak było z II Symfonią "Kopernikowską", zamówioną przez Fundację Kościuszkowską, napisanym na prośbę Karola Wojtyły psalmem "Beatus Vir" i, oczywiście, z III Symfonią "Pieśni żałosnych", która wstrząsnęła światem dwukrotnie: w 1977, roku swej premiery, oraz w 1993, gdy na brytyjskich listach przebojów ścigała się z hitami Madonny oraz Michaela Jacksona. - Fenomen to za mało powiedziane. Nie potrafię wytłumaczyć tego sukcesu, choć to spełnienie moich marzeń - mówił wtedy Henryk Mikołaj Górecki...
Henryk Mikołaj Górecki w Polskim Radiu>>>