- W 2007 r. mieliśmy koncert dzieł Wojciecha Kilara na Jasnej Górze - wspominała śpiewaczka. - To było miejsce, do którego on bardzo często się udawał, bo tam znajdował spokój, wyciszenie. Tamto miejsce działało też chyba na jego wyobraźnię muzyczną, tam tworzył w większości swoje wspaniałe dzieła - dodała. W dniu koncertu kompozytor podarował sopranistce książkę z dedykacją: "Izie K., mojej najukochańszej śpiewaczce, z całusami - Wojtek Kilar".
Izabela Kłosińska mówiła, że wciąż ma przed oczami uśmiech swojego wieloletniego przyjaciela, jego ciepłe spojrzenie. Wspominała, że Wojciech Kilar potrafił się wspaniale cieszyć, gdy coś mu się podobało, a zarazem był niesamowicie skromny. - Czasami po wykonaniu koncertu był speszony sukcesem, który odnosiły jego dzieła, najczęściej przyjmowanie owacjami na stojąco - opowiadała.
***
Zmarłego kompozytora wspominali w Programie 2 Polskiego Radia także reżyserzy, z którymi artysta wielokrotnie współpracował.
- Wojciech Kilar był niezbywalną częścią polskiego kina. Myśmy wiedzieli, że jak się zrobi dobry film, taki wyrazisty, to będzie potrzebna jego muzyka - powiedział Andrzej Wajda. Reżyser mówił, że gdy dowiedział się o śmierci kompozytora, pomyślał, jak teraz poradzi sobie polskie kino bez jego muzyki. - Pisał różną muzykę, do różnych filmów i różnie traktował reżyserów, z którymi pracował - podkreślał Wajda. Wspominał swoją współpracę z Kilarem na planie "Pana Tadeusza", gdy kompozytor podesłał mu gotową do niego muzykę, zanim jeszcze zaczęły się zdjęcia.
Reżyser filmowy Krzysztof Zanussi przyznał, że informacja o śmierci kompozytora była dla niego szczególnie przykra. Wojciech Kilar był jego przyjacielem, pisał muzykę do wszystkich jego obrazów, zarówno powstających w Polsce, jak i kręconych za granicą. Podkreślał, że muzyka poważna była szczególnym powołaniem kompozytora, który wraz z Pendereckim, Góreckim i Lutosławskim zapoczątkował "nową epokę w polskiej muzyce". - On jako pierwszy wrócił do polskiego folkloru, jego "Krzesany" był rewolucją. Jego muzyka religijna też jest niezwykle ważna - oceniał Zanussi.
***
W Dwójce wysłuchaliśmy wspomnień o Wojciechu Kilarze również innych twórców polskiej kultury.
- Trudno zebrać myśli, tym bardziej że byliśmy zarazem blisko i daleko - powiedział Krzysztof Penderecki. - Blisko dlatego, że bardzo szanuję jego muzykę. Spotykając się nie rozmawialiśmy jednak na ten temat. Wojciech Kilar był człowiekiem zamkniętym w sobie, ale przyjaznym, bardzo głęboko religijnym. Myślę, że jego twórczość zajmuje bardzo ważne miejsce w ostatnich dekadach muzyki polskiej - dodał.
Przywołując "Krzesanego" i "Orawę", kompozytor wyznał, które dzieła zmarłego kolegi są dla niego najważniejsze. - Wojciech Kilar do skarbnicy polskiej muzyki ludowej sięgnął twórczo jak żaden z polskich kompozytorów, może z wyjątkiem Chopina - mówił. - Myślę, że nikt nie potrafił zbliżyć się tak do muzyki Podhala i przetworzyć ją artystycznie, nawet Szymanowski. Nikt z nas nie umiał tego robić tak, jak on - stwierdził.
***
- Wojciech Kilar sekundował mi w pracy szefa NOSPR w Katowicach - wspominał dyrygent Antoni Wit. - Był bardzo związany z tą orkiestrą, mnóstwo jego utworów było przez nią wykonywanych, znał ją doskonale. Mogłem więc liczyć na bardzo istotne wsparcie z jego strony. Poza tym powierzał nam prawykonania i nagrywanie wielu utworów muzyki filmowej - dodał i zaznaczył, że Wojciech Kilar był człowiekiem, który chętnie dzielił się tym, co ma. - W ostatnich latach był bardzo hojnym sponsorem Domu Muzyka Seniora. Bez niego doprowadzenie tej inwestycji do końca byłoby niemożliwe - zauważył.
Dla Joanny Wnuk-Nazarowej, dyrektor Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, Wojciech Kilar pozostanie na zawsze twórcą "Krzesanego". - Jako praprawnuczka Sabały ukochałam ten utwór - wyznała. - Do dziś pamiętam, jak Jan Krenz okręcił się na zakończenie prawykonania dzieła na Warszawskiej Jesieni. Pamiętam też, jakim szokiem było na tym festiwalu, że ktoś ośmiela się propagować ten wyklęty folkloryzm, który po latach socrealizmu kompozytorzy porzucili na rzecz zachodnich technik - dodała.
- Poznałem Wojciecha Kilara w Katowicach na "premierze śląskiej" I koncertu fortepianowego, który wykonałem razem z Wojciechem Michniewskim - opowiadał z kolei pianista Janusz Olejniczak. - Świeżo nauczyłem się tego utworu, bałem się więc konfrontacji z kompozytorem. Taka sytuacja zawsze jest stresująca, bo twórcy różnie reagują na interpretacje swoich utworów. Spotkałem jednak cudnego, uroczego człowieka, który nadmiernie komplementował moje wykonanie. Zarazem dał mi kilka cennych uwag, które przydały mi się w dalszej pracy. Od tego właśnie zaczęła się nasza przyjaźń - mówił.
mc/pp