Dla Haendla, kiedy przybył do Rzymu, właściwie wszystko musiało być nowe - nie tylko język pisanej tam muzyki, ale także atmosfera duchowa tego miasta i wyrastająca z niej muzyka liturgiczna. Wychowany w kręgu protestantyzmu, od dzieciństwa przyzwyczajony był do innej liturgii i innych form wyrażania osobistych przeżyć, związanych z wiarą. Odświętna, pełna blasku muzyka kościoła katolickiego (zwłaszcza w szczególnie bogatym rzymskim wydaniu) musiała wydać mu się odmienna od prostoty protestanckich chorałów czy pewnej surowości motetów i kantat. Haendel , jak to on zwykle, uczy się niesłychanie szybko. Przyswaja sobie choćby ten afektowany język dźwiękowy, wiążący się zwłaszcza z kultem Maryi Panny, dla protestanta stanowiący doświadczenie całkiem nowe. Młody 22 letni artysta pisze w Rzymie kameralne motety łacińskie (zarówno olśniewająco wirtuozowskie jak głęboko emocjonalne) a obok tego szeroko rozbudowane, majestatyczne, mistrzowskie od strony kontrapunktu i znajomości techniki chóralnej psalmy nieszporne. Najświetniejszym z nich jest Dixit Dominus dzieło dojrzałe, świadectwo wielkiego kunsztu warsztatowego. Mamy tu ścisłą technikę fugowaną, niekiedy połączoną z cytowaniem gregoriańskiej melodii psalmowej, a także wiele wspaniałych, pełnych wigoru rytmicznego i symfonicznego rozmachu, fresków chóralnych.Ten młodzieńczy utwór wskazuje na niezwykłą teatralną wyobraźnię artysty, umiejącego kreślić na kanwie tekstu biblijnego wielkie i podniosłe obrazy dźwiękowe. To już bardzo obiecująca zapowiedź genialnych kart chóralnych, jakie pojawią się w oratoriach Haendla pisanych w Anglii.
Wtorek, 28.10., godz. 23.00
Zaprasza Ewa Obniska