Sześć tysięcy muzealiów o wartości wielu milionów złotych będących w dyspozycji pałacu w Wilanowie, chcą odzyskać - jako swe rodzinne pamiątki - spadkobiercy ostatniego właściciela dóbr ziemskich Adama Branickiego.
Wilanowskie muzeum wnosi o oddalenie pozwu i kwestionuje miedzy innymi wiarygodność wypisów hipotecznych przedstawionych przez spadkobierców.
Proces w tej sprawie trwa od kilku lat. W najbliższym czasie będzie zeznawać były dyrektor muzeum, który ma opowiedzieć o powstaniu w latach 90. spisu rzeczy, których zwrotu domagają się spadkobiercy ostatniego właściciela dóbr. Anna Branicka-Wolska, ostatnia z żyjących córek Branickiego i dzieci jej dwóch sióstr, chcą odzyskać meble, zastawy stołowe, część obrazów, dzieła rzemiosła artystycznego. Chodzi o to, co przed 1939 rokiem było w mieszkalnej części pałacu i było majątkiem ruchomym rodziny, a obecnie jest pamiątką rodzinną.
Jest to niemal dwie trzecie zbiorów muzeum w Wilanowie, a wartość obiektów może wynosić nawet kilkaset milionów złotych. Spadkobiercy argumentują, że najcenniejsze obiekty przekażą specjalnej fundacji. Opiekowałaby się ona tymi przedmiotami, które nadal pozostałyby fizycznie w muzeum.
Muzeum obawia się jednak, że zwrot zbiorów może oznaczać wywiezienie ich z Wilanowa i wyprzedanie. Podkreśla, że podczas wojny dużą część kolekcji wywieziono i nie ma pewności, czy potem wracały te same obiekty, które przed wojną należały do Branickich. Według muzeum z dziewiętnastowiecznego inwentarza, w którym opisano pałacowe ruchomości, wymazano część przedmiotów, o które walczą teraz Braniccy
Ponadto władze muzeum nabrały wątpliwości, czy do 1944 roku zostały spłacone długi Adama Branickiego, którymi przed wojną obciążono hipotekę dóbr ziemskich Wilanowa. Spadkobiercy przekonują, że tak -na co przedstawili wypisy z hipotek, gdzie wszystkie obciążenia są wykreślone. Władze muzeum zawiadomiły jednak prokuraturę o możliwym przestępstwie podczas sporządzania tych wypisów.
W 2008 roku sąd zawiesił z tego powodu proces o zwrot muzealiów. Spadkobiercy uznali, że działania muzeum to tylko gra na przeciąganie procesu i odwołali się od tej decyzji. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał zawieszenie za bezzasadne. Podzielono argumenty spadkobierców, że kwestionowane przez muzeum wypisy dotyczą niewielkiej części zbiorów, a sąd może czynić własne ustalenia, nie czekając na efekty prac prokuratury.
Na wniosek pełnomocnika spadkobierców sąd powołał biegłego, który oceni czy konkretne obiekty były we władaniu Branickich w 1939 roku
Na mocy komunistycznego dekretu o reformie rolnej z 1944 roku, pałac w Wilanowie wraz z 10 hektarami dóbr zabrało państwo. Braniccy w drodze administracyjnej uzyskali już decyzję, że tego majątku Wilanowa dekret nie mógł obejmować, co spadkobiercom otworzyło drogę do roszczeń przed sądami cywilnymi.
W zeszłym roku sąd I instancji odmówił spadkobiercom Branickiego zwrotu bezcennego zbioru rodowych archiwaliów z pałacu, które obecnie są w dyspozycji Archiwum Głównego Akt Dawnych. Sąd uzasadnił to przedawnieniem roszczeń, ale zarazem podkreślił, że prawo własności Branickich nigdy nie wygasło. Spadkobiercy odwołali się od tej decyzji.
Kolejny proces toczy się o zbiory biblioteczne pozostające we władaniu Muzeum Narodowego. Braniccy chcą też zwrotu pałacu w Natolinie z parkiem, kilku domów przy pałacu w Wilanowie i części warszawskiej kamienicy.
(PAP)sta/ bno/ jra/p.d