Mikołaj Trzaska od lat podąża własną drogą z godną podziwu konsekwencją. – Muzyk w tym wieku co ja – a jestem już po czterdziestce – który pracował tyle lat, ile pracował, i tak intensywnie, przeżywa w tej chwili coś takiego jak wysyp owocników – opowiada gość Dwójki. – Rzeczywiście, zdarzyło mi się w życiu robić bardzo dużo rzeczy związanych z filmem, teatrem, z muzyką koncertową, sceniczną, ale od ostatnich kilku lat bardzo uważnie i intensywnie skierowałem swoją uwagę na temat muzyki żydowskiej. To oczywiście jest związane z moim pochodzeniem, z moim korzeniem.
Trzaska, saksofonista i klarnecista jazzowy, jest jednym z najważniejszych muzyków jazzowych w Polsce, autorem muzyki do filmów "Dom zły" oraz "Róża". Na swój sukces Trzaska pracował konsekwentnie, latami. Ostatnio, jak twierdzi, przeszedł swoisty "próg medialny". – Ten próg można albo przelecieć bardzo szybko, zręcznie i zwinnie i stać się automatycznie gwiazdą, albo trzeba sobie w jakiś sposób zasłużyć na to ciężką kameralną pracą – opowiada muzyk w rozmowie z Magdaleną Juszczyk. – I mam takie wrażenie, że im dłużej się pracuje na swój sukces, tym dłużej się w tym sukcesie jest. Mam przeczucie, że wiem, dokąd trzeba pójść. Natomiast nie da się tego wyprzedzić.
Jego zdaniem jedną z najważniejszych rzeczy w sztuce jest niezatracanie własnej indywidualności. – Identyfikacja człowieka z tym, kim jest, i z tym, co przeżywa, przynosi ogromną ulgę, pozwala żyć w zgodzie ze swoimi emocjami. Wtedy najgorszy diabeł pracuje dla ciebie – mówi gość Dwójki. – Oczywiście śmierć i tak nas dosięgnie, jesteśmy pełni limitów.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy m. in. o muzykach z Miłości: Leszku Możdżerze, Olu Walickim, Tymonie Tymańskim. Mikołaj Trzaska wspomina ich z czasów Trójmiejskiej Formacji Miłość i przygląda się ich dzisiejszym poczynaniom artystycznym.