- Często spotykaliśmy się na długie, ogromnie długie sesje słuchania muzyki. Jaś już wtedy pracował w Radiu, miał dostęp do płyt. Przynosił je do mnie na moją stancję i słuchaliśmy muzyki całą dobę albo i więcej. Reinera, Waltera, pianistów... Było to cudowne - nurzaliśmy się w muzyce - wspomina Jerzy Marchwiński.
Dzięki tym sesjom Jerzy Marchwiński poznał wiele repertuarowych rarytasów, co później wpłynęło na jego karierę. Zawsze pamięta o swoim przyjacielu, który podzielił się z nim tym bogactwem.
- Jan Weber był artystą pośród krytyków. Używam tego określenia ze wzruszeniem i powagą. To nie tylko przejaw profesji, ale jednocześnie niezwykłego talentu i charyzmy. Jego język docierał nie tylko do najbardziej wyrafinowanej elity środowiskowej, ale i do zwykłych odbiorców. To dowód jak wielkim, uniwersalnym i unikatowym zjawiskiem był Jan Weber.