"Ślub" powstał tuż po wojnie. Jest to tekst niepokojący, przewrotny i pełen językowej gry, napisany w konwencji snu.
Zmiana ról i znaczeń
Młody żołnierz, Henryk, trafia wprost z frontu do przydrożnej karczmy, której gospodarzami okazują się jego rodzice, zdegradowani przez lokalnych pijaków do roli służących. Jednak te role szybko się zmieniają, ojciec staje się królem, matka królową, a sam Henryk, ostatecznie, tyranem. Postaci zmieniają się w relacji do innych, przejmują kontrolę lub się wycofują. Rozpoczyna się – tak typowa dla Gombrowicza – gra w konwencje.
Czytaj także:
To dramat o języku, który zamiast opisywać świat, zaczyna go tworzyć i burzyć. Gombrowicz lubił podważać to, co oczywiste – i właśnie to w jego pisaniu do dziś działa najbardziej. Sam autor w wywiadzie udzielonym francuskiemu pisarzowi Dominique de Roux tak mówił o swoim utworze: "Ślub" jest snem. Snem Henryka, żołnierza polskiego podczas ostatniej wojny, gdzieś we Francji, w wojsku francuskim, walczącego z Niemcami. W tym śnie dochodzą do głosu lęki Henryka o rodzinę, pozostawioną w Polsce, ale też niepokoje bardziej zasadnicze człowieka współczesnego na przełomie epok.
Rejs, który zamienił się w wieloletnią emigrację
Witold Gombrowicz pisał "Ślub" w latach 1946-1948 na emigracji w Argentynie. Swą sztukę opublikował kilka lat później, nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu.
A jak w ogóle pisarz znalazł się w Ameryce Południowej? 29 lipca 1939 roku z Gdyni do Buenos Aires po raz pierwszy wypłynął statek M/S "Chrobry". Na jego pokładzie, w roli dziennikarza opisującego dziewiczy rejs, znalazł się m.in. Witold Gombrowicz. Po wybuchu II wojny światowej, bez znajomości języka hiszpańskiego i z pustym portfelem musiał się on odnaleźć w zupełnie obcym mu świecie. Planowany na kilka miesięcy pobyt przedłużył się o 24 lata, aż do roku 1963...
Zobacz także: Witold Gombrowicz: serwis specjalny
– Pierwsze 10 lat było dla niego bardzo ciężkie, zanim znalazł stałą pracę w banku polskim w Buenos Aires. Pomagali mu przyjaciele, przede wszystkim argentyńska Polonia, ale do roku 1947 wiódł tam bardzo skromne życie – tłumaczyła w Polskim Radiu prof. Ewa Kobyłecka-Piwońska z Uniwersytetu Łódzkiego.
"Ślub" w radiu tylko zyskuje
W Argentynie Gombrowicz przerwał pisanie na okres kilkunastu lat. Powrócił w 1953 roku, publikując powieść "Trans-Atlantyk". Jednocześnie wszedł na łamy "Kultury Paryskiej" i wydał "Ślub".
Dramat ten, który sam autor określił jako "kompozycję działań scenicznych" i "partyturę nasłuchu", zyskuje szczególną moc w wersji radiowej. Bez dekoracji i rekwizytów, bez ilustracyjnej gry ciałem – zostaje tylko głos. Właśnie on, niosący sens i napięcie, tworzy światy. W słuchowisku nie chodzi o to, by zobaczyć – ale by pozwolić, by słowo wykonało swoją pracę.
Premiera "Ślubu" w reż. Tadeusza Kabicza na antenie Programu 3 Polskiego Radia 26 maja o godz. 19.00. Zapraszamy!
***
polskieradio.pl/Piotr Grabka