- Nie wiem, czy mamy prawo mówić o przełomie. Media relacjonowały te wydarzenia jakby miało dojść do zmiany, ale żadnej zmiany nie było – ocenia Bogna Świątkowska. Jeszcze krytyczniej ruch ocenia Grzegorz Laszuk, według którego to przyjemnościowa impreza. - Nie chodzi o czytanie i śpiewanie piosenek, że świat się zmienia i że my jesteśmy nośnikami tych zmian - podkreśla. W jego ocenie chodzi o działania żmudne, efektywne, a protestujący skupili się na efektowności. Dobitnie pokazuje to, jego zdaniem, Biennale w Berlinie, którego kuratorem był Artur Żmijewski, który zaprosił tam oburzonych. - To była jedna z najgorszych wystaw, jakie widziałem w życiu, przykład pokazuje, jak ideowość i chęci zmiany świata nie przekładają się nawet na dobrą wystawę – ocenia Grzegorz Laszuk .
Jak podkreśla współkuratorka wydarzenia Joanna Warsza, Biennale było eksperymentem. - Sztuka może być narzędziem zmiany, jeśli nie będziemy oczekiwać od kuratorów czy artystów, że wezmą odpowiedzialność za całość rzeczywistości. Artyści mogą wywołać efekt kuli śnieżnej, umieją antycypować to, co ma się wydarzyć, ale muszą współpracować z socjologami, ekonomistami, prawnikami i przedstawicielami społeczeństwa – uważa Joanna Warsza. Jak podkreśla oburzeni są także ważni dla samego istnienia sztuki, ich zadaniem powinno być wpłynięcie na sztukę i rynek, który obecnie w zbyt dużym stopniu decyduje o tym jaka sztuka powstaje.
Gośćmi Tomasza Obertyna byli: Bogna Świątkowska, dziennikarka, założycielka Fundacji Nowej Kultury "Bęc Zmiana", Joanna Warsza, współkuratorka Biennale w Berlinie i Grzegorz Laszuk z komuny/warszawa.