Z tym, że kosa to polski wynalazek nie zgodził się jednak dr Janusz Osica. Przyznał jednak, że Polacy wykorzystywali ją chyba najczęściej i najchętniej. - Kosa to broń zdesperowanych i biednych - powiedział.
Przypomniał, że wykorzystywano je jeszcze w czasie potopu szwedzkiego, w wojnie Szkotów z Anglikami, czy w wojach chłopskich w Niemczech. - Nie była bronią masowego rażenia, ale był bronią mas – stwierdził Osica. Jednak zdaniem redaktora Andrzeja Sowy, kosa to typowo polski wynalazek. - W bojowych formacjach kosy nigdzie nie było - przypomniał.
Do legendy przeszły kosy z Insurekcji Kościuszkowskiej 1794 roku. Pod Racławicami było około 2 tysięcy chłopów uzbrojonych w kosy, ale byli wspierani przez zawodowych żołnierzy. Wtedy się sprawdzili. W Powstaniu Styczniowym kosynierzy nie mogli liczyć na takie wsparcie.
W Powstaniu Styczniowym kosynierzy byli w każdym oddziale i byli najważniejsi w powstańczym wojsku. - Bili się wspaniale, choćby pod Węgrowem. Zaatakowali tam rosyjskie armaty. Nie zdobyli ich, ale je zneutralizowali - przypomniał dr. Osica. Zwyciężyli natomiast w bitwie pod Skałą. Pod Grochowiskami rozbili dwie sotnie smoleńskiego pułku piechoty zabijając ponad 200 rosyjskich żołnierzy.
Powstanie Styczniowe - serwis specjalny >>>
Dokładnie nie wiadomo ile kos było na stanie powstańczej armii. - Powstańców było około 35 tys. Połowa z nich mogła mieć kosy - powiedział redaktor Sowa przyopominając, że kosy przeszły do historii dzięki obrazowi Artura Grottgera "Kucie kos".
Zapraszamy do wysłuchania całego odcinka "Kroniki Powstania Styczniowego". Autorzy: Dorota Truszczak i Andrzej Sowa.