- Ci "amatorzy" szybko okazali się twórcami rzeczy wybitnych, które trafiły do encyklopedii polskiej kultury narodowej - podkreśliła prof. Barbara Osterloff.
STS działał w Warszawie w latach 1954-1975. Bardzo szybko stał się znaczącym głosem młodej inteligencji, wyprowadzającej rodaków z dna beznadziei stalinizmu. Trzon zespołu stanowili młodzi ludzie piszący teksty: Andrzej Jarecki, Agnieszka Osiecka, Jarosław Abramow, Ziemowit Fedecki, Stanisław Tym; tworzący muzykę: Marek Lusztig, Edward Pałłasz, Maciej Małecki; reżyserujący: Jerzy Markuszewski, Wojciech Solarz, Olga Lipińska i występujący: Ryszard Pracz, Kazimiera Utrata, Henryk Malecha, Stanisław Mireński, Jan Tadeusz Stanisławski. Specjalnością STS-u stały się tzw. rewie satyryczne. Teatr dał 55 premier i 3210 przedstawień: pierwsze - 2 maja 1954, ostatnie - 14 marca 1975.
Warto zwrócić uwagę, że STS narodził się dwa lata przed odwilżą październikową. - Mówi się, że studenci założyli teatr, bo "było wolno". Otóż to nie do końca prawda. Na początku lat 50. pojawiło się przecież kilka podobnych inicjatyw, które jednak zostały zduszone w zarodku - podkreślił profesor Lech Śliwonik. - STS mógł zaistnieć dzięki 1-majowemu zobowiązaniu zawodowego Teatru Satyryków. Obiecali oni zająć się amatorską grupą satyryków i trzeba było taką grupę znaleźć... - wyjaśnił.
Henryk Malecha, aktor i wieloletni dyrektor STS-u, przyznał, że teatr zaistniał dzięki wsparciu Jerzego Jurandota. Ale jego twórcy podjęli pierwsze sceniczne działania już wcześniej - podczas praktyk studenckich w... brygadzie żniwnej w 1953 roku. A skąd w gronie tak młodych ludzi pojawiła się tak dojrzała inicjatywa?
- Przedstawiciele tego pokolenia wychowali się w czasie wojny i szybciej musieli dokonywać dojrzałych wyborów. Rozpoczynając studia, mieli już wyrobiony światopogląd. Dziś w tym wieku ludzie dopiero poszukują, czego chcą - wyjaśnił Paweł Szlachetko.
Więcej o fenomenie Studenckiego Teatru Satyryków - o jego najważniejszych twórcach, różnorodności poetyk, etosie inteligenckim oraz zbiorze wywiadów Pawła Szlachetki, który ukaże się wkrótce z 30-letnim opóźnieniem - w nagraniu "Sezonu na Dwójkę". Audycję przygotowali Andrzej Matul i Konrad Szczebiot.
mm/jp