Kardynał Nycz przewodniczył mszy św. o owoce beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia
Historyk z Rzymu podkreślił, że jako młody biskup Wyszyński był przekonany o tym, że Kościół w komunistycznej Polsce musi pozostać zjednoczony z Rzymem.
- Stefan Wyszyński był ocalałym z męczeństwa polskiego Kościoła podczas II wojny światowej. Pracował w diecezji włocławskiej, w której dużą część księży wywieziono do obozów, wśród nich biskupa pomocniczego Michała Kozala, obecnie błogosławionego - przypomniał Signifredi.
Zaznaczył, że wielu jego kolegów i profesorów z seminarium zostało wywiezionych do obozów koncentracyjnych. - Szczęśliwie uniknął aresztowania przez Gestapo, choć był znany ze swych poglądów stanowczo antynazistowskich. Nie trafił do obozu, nie doświadczył tego cierpienia i to w nim pozostało. Czuł się ocalony i miał przekonanie, że ma wielką misję do spełnienia, by pracować w imieniu tych, którzy zginęli - zaznaczył historyk Kościoła, działacz międzynarodowej dobroczynnej wspólnoty Sant’Egidio.
Jak dodał, jako biskup lubelski Wyszyński był najmłodszym członkiem Episkopatu, a wkrótce potem został mianowany prymasem.
Przeciw reżimowi komunistycznemu
- W momencie, kiedy doszło do konfrontacji między Kościołem a reżimem komunistycznym, prymas Wyszyński potrafił doprowadzać na zmianę do dialogu i sporu, ale nigdy nie do całkowitego rozłamu. To była wielka umiejętność człowieka, który wyczuwa bieg historii i dowód ogromnej inteligencji duszpasterskiej - ocenił Signifredi.
W rozmowie położył też nacisk na to, że w sprawie uwięzienia prymasa w 1953 roku przez komunistyczne władze i jego przetrzymywania do 1956 roku "Stolica Apostolska zrobiła wszystko, co było w jej mocy".
Historyk zwrócił uwagę na wielkie zaangażowanie Watykanu na rzecz nagłośnienia tego, co się stało w Polsce. - Wystarczy przypomnieć bardzo ważną wtedy kampanię prasową i medialną, zarówno w dzienniku "L’Osservatore Romano", jak i w Radiu Watykańskim. Zaangażowano w to wszystkie ówczesne media - dodał.
Czytaj także:
- Raporty na temat aresztowania polskiego kardynała, jego przetrzymywania zostały rozesłane za pośrednictwem nuncjatur do bardzo wielu rządów, które utrzymywały kontakty dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską - podkreślił.
Chodziło o to, jak zaznaczył, by wywrzeć nacisk, ale też o utrzymywanie czujności wobec Polski jako kraju, który zmierzał w złą stronę i w którym łamano prawa człowieka.
Signifredi przyznał, że także Watykanowi trudno było uzyskać szczegółowe wiadomości o uwięzieniu prymasa Wyszyńskiego, bo nawet biskupi nie wiedzieli wtedy, gdzie jest przetrzymywany.
Prymas Stefan Wyszyński. Zobacz serwis specjalny
Prymas Tysiąclecia i Papież Polak
Autor książki "Jan Paweł II i koniec komunizmu" przypomniał, że Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła należeli do różnych pokoleń, ale obu w dużym stopniu ukształtowało doświadczenie II wojny światowej. - Także Jan Paweł II czuł się ocalony, bo i jego koledzy byli wywożeni do obozów, aresztowani - dodał.
- Była między nimi różnica w podejściu duszpasterskim. Karol Wojtyła był poetą, człowiekiem otwartym na dialog ze wszystkimi; kardynał Wyszyński również, ale w inny sposób. On identyfikował się z rolą prymasa, który musi prowadzić, ratować Kościół - wyjaśnił Signifredi.
- To było jego wielkie zadanie, za które Jan Paweł II wyraził mu wdzięczność, gdy ukląkł przed nim podczas inauguracji swego pontyfikatu - powiedział.
Jak zauważył, są też wręcz zabawne zapiski z ich wspólnych wakacji, z gry w siatkówkę, w której uczestniczył przyszły papież, a prymas obserwował go, siedząc na fotelu.
- To byli dwaj doskonali współpracownicy, którzy w różny sposób przyczynili się do fundamentalnych zmian, do końca komunizmu w Polsce bez przelewu krwi - ocenił rozmówca.
Przypomniał też "stanowczą, ojcowską postawę prymasa wobec Solidarności". - Kardynał Wyszyński nie chciał, by związek ten wszedł na drogę konfrontacji, ale aby zachował chrześcijański charakter w pokojowej rewolucji - dodał Signifredi.
kp