Należały do kodeksu rycerskiego, do obyczajowości wyższych warstw, ale to przecież one zajmowały się uprawianiem sztuki. Jak ważne miejsce zajmowały w ówczesnym świecie, niech świadczą takie dzieła poetyckie jak Pieśń o Rolandzie czy Pieśń o Cydzie. Nie zapominajmy, że był to czas wypraw krzyżowych, czy potem wielkich, trwających latami wojen (choćby Wojny stuletniej). Także muzyka miała swój udział w tej obyczajowości, i to nie tylko jako fanfary wzywające do bitwy, ale także jako sztuka, opowiadająca o wyprawach rycerskich – odmalowująca na swój sposób dramaturgię bitwy czy jej charakterystyczne odgłosy. Znakomite przykłady znajdziemy choćby w renesansowej Francji czasów Franciszka I, który przez pewien czas odnosił świetne zwycięstwa nad księstwami włoskimi. To wtedy Clement Janequin napisał swoją słynną La guerre, programową chanson malującą dźwiękami nie tylko okrzyki żołnierzy, ale także świst kul armatnich i odgłosy wystrzałów. Nikt w tym czasie nie potrafił osiągnąć podobnych efektów kolorystycznych i podobnej artykulacji wokalnej. Janequin napisał też inną chanson, opisującą polowanie - gdzie słyszymy szczekanie sfory psów i ryk rannego jelenia. Polowanie znalazło swój muzyczny ekwiwalent już wcześniej, we włoskiej cacci, (wiek XIV), żywo biegnącym kanonie, gdzie znajdziemy pierwsze próby oddania w śpiewie okrzyków myśliwych, wołających swoje psy.
Rozwój muzyki czysto instrumentalnej przyniósł wielką popularność obrazom wojen i polowań – to choćby słynne Capriccio sopra la battalia wielkiego Girolamo Frescobaldiego, ze swymi akordami tłuczonymi jak młotkiem i dosadnymi rytmami. Naśladownictwa były niezliczone, także smyczkowe czy przeznaczone na skrzypce i trąbki, całkiem jednoznacznie kojarzone z fanfarami bitewnymi (Scheidt, Schmelzer, Biber). To wtedy Monteverdi wymyśli swój stile concitato (styl wzburzony), oddający nie tylko odgłosy tragicznego pojedynku Tankreda i Kloryndy (bohaterów I krucjaty), ale także ów niepowtarzalny stan upojenia bitewnego w dramatycznym, deklamowanym w zapamiętaniu parlando. Potem sceny batalistyczne pojawiają się w wielu operach, wraz z bohaterami antycznymi (Juliusz Cezar, Aleksander Macedoński), czy królami i rycerzami późniejszej historii Europy. Powracają wątki ze słynnych romansów rycerskich, z królem Arturem na czele – choćby w świetnym dziele Drydena i Purcella, gdzie mamy chóralną scenę bitwy i triumf Brytyjczyków. Splendor dźwiękowy przypomina tu wręcz podniosły ton anglikańskiej muzyki sakralnej. Inny klimat panuje na ogół w operach seria w stylu włoskim – tutaj mamy wielkie, wirtuozowskie arie di bravura (pisane dla słynnych kastratów), odmalowujące w epickich frazach i dynamicznych koloraturach afekty bitewne. Mistrzem takich błyskotliwych arii jest Haendel, od Rinalda po Juliusza Cezara, odnajdziemy echa tego stylu nawet w oratoriach biblijnych (Saul, Juda Machabeusz), gdzie efekt zostaje wzmocniony przez udział chóru. W muzyce scenicznej powracają także obrazy polowania, choćby w uroczym divertissement z Hipolita i Arycji Rameau, w iście francuskim, pełnym elegancji i subtelnej kolorystyki stylu.
Obraz lasu i bitewne zmagania znajdą jednak, swoje apogeum w dobie romantyzmu, w Pierścieniu Nibelunga Wagnera.
***
Tytuł audycji: Między dźwiękami
Przygotowały: Ewa Obniska i Magdalena Łoś
Data emisji: 9.06.2019
Godzina emisji: 21.00
pg