Wiele punktów programu festiwalowego i znakomite wykonania oryginalnej muzyki były z pewnością najmocniejszą stroną Warszawskiej Jesieni. Krytycy w czasie audycji rozmawiali o koncertach, które zapadły im w pamięć. Opowiadali też o sukcesach i porażkach festiwalu, który zanurzony w lokalnej tradycji postanowił w tym roku m.in. uczcić trzy ważne rocznice związane z wielkimi polskimi kompozytorami: Henrykiem Mikołajem Góreckim, Witoldem Lutosławskim i Krzysztofem Pendereckim. Odnieśli się też do koncertu poświęconego pamięci Andrzeja Chłopeckiego. - Wydaje mi się, że ten koncert był konieczny - mówił Jan Topolski. - Dobór utworów był świetny. Znam też opinię osób, które słuchały go w Dwójce. Były autentycznie wzruszone - dodał.
- Trudno wyobrazić sobie, żeby tego koncertu nie było - zgodził się Krzysztof Marciniak. - A jednak tego lokalnego kolorytu, tych wspomnień i rocznic namnożyło się w tym roku tyle, że to w pewnym sensie zabiło ten festiwal. Ludzie głosowali nogami, na widowni były pustki, jak choćby podczas koncertu inauguracyjnego. W poprzednich latach na wykonania zagranicznych kompozytorów ustawiały się gigantyczne kolejki. W tym roku lokalny koloryt zdecydowanie przygniótł ten festiwal, który był przez to zbyt bardzo zwrócony na środowisko. Sądzę, że Górecki i Penderecki nie powinni pojawiać się w programie Warszawskiej Jesieni; oni powinni pojawiać się po prostu w programach filharmonijnych - stwierdził.
Monika Pasiecznik o koncercie "Andrzej Chłopecki in memoriam" powiedziała, że był potrzebny, jednak także zastanawiała się nad zasadnością wydarzeń rocznicowych związanych z Góreckim, Lutosławskim i Pendereckim. - Należy zadać pytanie, czy w ogóle rolą festiwalu jest świętować takie jubileusze - mówiła. - Festiwale światowe wprawdzie podejmują takie próby, jak niedawny jubileusz Johna Cage’a. Różnica polega jednak na tym, że muzyka Cage’a jest wciąż żywa, podczas gdy muzyka trzech wymienionych polskich kompozytorów nie oddziałuje już w taki sposób na współczesną scenę muzyki. To postaci, które mają już swoje nienaruszalne miejsce w kulturze, ale jest to miejsce historyczne - dodała.
Audycję prowadziła Ewa Szczecińska.