Neoklasycyzm nie żyje. Niech żyje neoklasycyzm!

Ostatnia aktualizacja: 20.01.2013 15:00
Marcin Majchrowski i Piotr Matwiejczuk poprowadzili kolejną audycję z cyklu "W kontrapunkcie, czyli za i przeciw". Tym razem poświęcona była Strawińskiemu.
Audio
Igor Strawiński, 1929 r.
Igor Strawiński, 1929 r.Foto: F. Man/Ф. Ман/Wikipedia, domena publiczna

Podobno neoklasycyzm w muzyce istniał zawsze, choć sam termin powstał dopiero w XX wieku. Według prof. Zofii Helman jest to "kierunek w muzyce XX wieku, którego cechą charakterystyczną jest podjęcie wzorów przeszłości uznanych za klasyczne i włączenie ich w nowoczesny system środków techniki kompozytorskiej”. Przez długi czas bagatelizowano znaczenie neoklasycyzmu, gdyż ważniejsze wydawało się to, co nowe, świeże, awangardowe. W wielu przypadkach okazało się jednak, że "nowy” nie znaczy "lepszy”, a neoklasyczny – zrodzony z piętnem jakiegoś artystycznego "grzechu pierworodnego”. Nie odłożyliśmy przecież do lamusa utworów Grupy Sześciu, Pulcinelli Strawińskiego, dzieł Coplanda, Hindemitha, Bacewiczówny, Bairda, późnego Pendereckiego.
A może słuchamy tej muzyki niejako "z rozpędu”? Może włączana jest do programów koncertów już tylko z "przyzwyczajenia”? Może jej czas minął? Podobno najszybciej starzeje się awangarda, ale – przyznajmy to otwarcie – również wiele utworów nurtu neoklasycznego trąci dziś myszką.
Otwarte pozostaje również pytanie, jaki neoklasycyzm mamy na myśli. Czy ten "ponadczasowy”, który czerpie jedynie z ogólnych wzorców przeszłości, odwołuje się do tradycji jako skarbnicy wartości uniwersalnych, a stare ramy wypełnia nową treścią? Czy może ten, który sięga do konkretnych stylów historycznych i próbuje je na swój sposób rekonstruować?
W audycji dyskutowaliśmy o wartości muzyki neoklasycznej w drugiej dekadzie naszego wieku. W rozmowie brali udział również słuchacze.
Audycję przygotowali Marcin Majchrowski i Piotr Matwiejczuk