Andrzej Seweryn: najważniejsza w teatrze jest służba autorowi

Ostatnia aktualizacja: 23.09.2013 21:51
– Trzeba się troszczyć o tekst. Bardziej mnie interesuje Sofokles, Szekspir, Mickiewicz, niż ja sam – opowiadał Andrzej Seweryn podczas spotkania ze słuchaczami Dwójki w audycji "W tyglu kultury".
Audio
  • Posłuchaj rozmowy Jacka Wakara z Andrzejem Sewerynem (Dwójka/W tyglu kultury)
Andrzej Seweryn
Andrzej SewerynFoto: Grzegorz Śledź/PR2


Andrzej Seweryn obchodzi w tym roku czterdziestopięciolecie pracy twórczej. Na pytanie prowadzącego audycję Jacka Wakara jak się czuje z tą rocznicą, opowiedział słuchaczom historię sprzed kilku dni. – Wysoka rangą urzędniczka państwowa, kilka dni temu, kiedy dowiedziała się o tym, że obchodzę jubileusz powiedziała: "No nie wiedziałam, że zaczął Pan już pracę w przedszkolu". Co było dla mnie ogromnym komplementem, więc tak się czuję – opowiadał.

W audycji jako niespodziankę dla Andrzeja Seweryna, przypomniano archiwalne nagrania rozmów z aktorem z roku 1979., w których opowiadał o swoich planach na przyszłość i podejściu do zawodu aktora. – Kiedyś byłem takim mądralą, który na wszystko miał odpowiedzi. Ta osoba z 1979 roku mówi, że oddala się od pychy i mam nadzieję, że cały czas jestem na dobrej drodze oddalania się od niej – podkreślał w rozmowie gość Dwójki.

Aktor opowiedział co najmocniej ukształtowało go w młodych latach. – Harcerstwo. W latach 50. mówiono o tym z zapałem, później stało się to synonimem opozycji, po jakimś czasie znów swobodnie można było o tym mówić, a dla niektórych takie wyznanie stawało się kompromitujące. Ja nie będę się wypierał niczego z mojego życia, mogę mieć do pewnych wydarzeń stosunek bardzo krytyczny, podziwiać moją naiwność czy głupotę, ale nie będę nigdy przeczył temu pięknemu faktowi, że moim wychowawcą był Jacek Kuroń i dzięki niemu wiele rzeczy zrozumiałem, pojąłem i przeżyłem. Wiele zawdzięczam również Pani profesor Annie Radziwił. Proszę porównać te dwa nazwiska, które niełatwo można wsadzić do tej samej szuflady. Oni się doskonale rozumieli i dialogowali, dialogowali... Uczyli nas właśnie dialogu i to również mi się bardzo przydało w teatrze.

Z czterdziestu pięciu lat pracy aktorskiej Andrzeja Seweryna, aż trzydzieści trzy przypadają na pracę we Francji, co aktor podkreślał w rozmowie. – Francji bardzo wiele zawdzięczam: język, rozszerzenie mojej świadomości intelektualnej i duchowej, geograficznej, literackiej, myślę też artystycznej, ale to już nie mnie oceniać – podkreślał gość Dwójki. Aktor opowiedział o ludziach, dzięki którym czas spędzony za granicą był tak wartościowy. Wśród nich wymienił m. in. Patrice Chéreau, Ariane Mnouchkine, Claude Régy, Bernard Sobel. – Pamiętam jak Bernard przyszedł do mojej garderoby, gdy grałem Teatrze Chaillot i chciał mnie zaangażować do gry w swoim spektaklu. Powiedziałem mu, że musimy uzgodnić pewną rzecz. Ja wiem, że Pan jest marksistą i komunistą, a ja jestem katolikiem. Odpowiedział: "wszystko w porządku", co było bardzo zabawne. To była świetna szkoła, on mi udzielił lekcji tolerancji – wspominał.

Aktor odpowiedział na pytanie widzów, dlaczego zdecydował się zostać dyrektorem Teatru Polskiego. – Uważałem, że przyszedł czas na zmianę, a moja praca w Comédie-Française dobiega końca. Zdałem sobie również sprawę, że moje życie artystyczne było ciekawe i warto komuś tę wiedzę przekazać – powiedział gość Dwójki.

Andrzej Seweryn mówił też o różnicach pomiędzy polską, a francuską szkołą aktorską. – Oczywiście szkolnictwo jest zupełnie inne. We Francji uczyć może ktokolwiek, kogokolwiek, gdziekolwiek, czegokolwiek. I na tym polega wolność. Antoine Vitez mówił mi: "w różnorodności nasza siła Andrzeju, nie w systemie”. Ja myślę, że prawda jest gdzieś pośrodku. System, który się stale doskonali jest dla mnie bardziej przekonujący, ale powinien dbać o indywidualności” – podkreślał w rozmowie Andrzej Seweryn.

Audycję prowadził Jacek Wakar.

Zobacz więcej na temat: Andrzej Seweryn TEATR
Czytaj także

Adam Ferency poskromił złośnicę

Ostatnia aktualizacja: 10.09.2013 15:27
- Usłyszałem nagranie ludzi na "Manifie". Ogólnie słabo znoszę wszelkie manifestacje, ale ta wydała mi się szczególnie zachęcająca, by zderzyć ją z tekstem "Poskromienia złośnicy" i zobaczyć, czy coś z tego wyniknie - opowiadał "W tyglu kultury" aktor i reżyser Adam Ferency.
rozwiń zwiń