4 czerwca przypada 25. rocznica wyborów parlamentarnych z 1989 roku - częściowo wolnych, ale zakończonych zwycięstwem "Solidarności". Konsekwencją tych wyborów był upadek rządów komunistycznych w Polsce.
<<<4 czerwca - zobacz serwis specjalny>>>
Aleksander Hall mówił w radiowej Jedynce, że 4 czerwca uczestniczył w wyborach, ale tylko jako wyborca. - Głosowałem na kandydatów "Solidarności". Sam nie kandydowałem, podobnie jak Tadeusz Mazowiecki. My wtedy na początku kwietnia, tuż po zakończeniu obrad Okrągłego Stołu, na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego proponowaliśmy inną formułę pójścia do wyborów. To znaczy "Solidarność" i zorganizowane środowiska demokratyczne, które uznają rozstrzygnięcia Okrągłego Stołu - tłumaczył opozycjonista.
Rozmówca Jedynki wyjaśnił, że nie miał na myśli "Solidarności Walczącej". - Znając ich poglądy nie liczyłem na to, że oni wezmą udział w tych wyborach. Myślałem natomiast o swoim środowisku, Ruchu Młodej Polski, a także o środowisku liberałów, czy np. o środowisku tzw. "13". Wydawało mi się, że mają one prawo iść w ramach jednego bloku, oczywiście pod przywództwem "Solidarności", bo ona była wtedy najsilniejsza i była najczytelniejszym znakiem dla społeczeństwa - dodał opozycjonista.
W wyniku wyborów z 4 czerwca powstał rząd Tadeusza Mazowieckiego, który tak jak Hall nie kandydował. - To był wybór Tadeusza Mazowieckiego jako premiera, który był na pewno jednym z architektów "Solidarności" i odegrał bardzo ważną rolę przy Okrągłym Stole obok Lecha Wałęsy i Bronisława Geremka - mówił Hall. - Trzeba jednak powiedzieć, że po wyborach w 1989 roku znalazł się trochę na uboczu wielkiej polityki - dodał.
Droga "Solidarności" polegała na kompromisie i "dogadywaniu". Czy była to jedyna, słuszna opcja? Zdaniem Halla można budować alternatywne scenariusze, ale - jak stwierdził - podchodzi do nich z ostrożnością, ponieważ nigdy ich nie sprawdziliśmy. - Nie żałuję tej drogi, którą przeszliśmy - zaznaczył opozycjonista.
- "Solidarność" przygotowywała się, że po wyborach będzie w opozycji. Wielu ważnych ludzi "Solidarności" obecność w Sejmie i Senacie traktowała raczej jako ofiarę, którą trzeba złożyć za jej legalizację. Końcowy rezultat Okrągłego Stołu jest inny niż zakładały obie strony, a o tym zadecydowała postawa społeczeństwa - stwierdził rozmówca Jedynki.
Z Aleksandrem Hallem w ramach "Rozmów o wolności" rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
mr, pg