O kruchym rozejmie na Ukrainie Paweł Reszka rozmawiał w Donbasie, na posterunku "Pantelejmonowka" na drodze z Doniecka do Gorłówki, z prorosyjskim separatystą o pseudonimie "Szubin".
Prorosyjski separatysta "Szubin", fot. Paweł Reszka/Polskie Radio
Paweł Reszka, Polskie Radio: - Kim pan jest z zawodu?
Separatysta "Szubin": - Zaczynałem w metalurgii. Pracowałem przy obsłudze pieca martenowskiego. A skończyłem jako górnik. Pokażę coś panu, czego nie uda się przekazać przez mikrofon. Proszę spojrzeć na moje ręce: separatysty, terrorysty, mordercy – za jakich nas uważają.
- Nie ma pan palca?
- Nie mam jednego palca, drugi palec jest wybity, do tego kontuzja pleców. To dlatego, że pracowałem w kopalni.
KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
- Jest pan górnikiem, człowiekiem dojrzałym, a widzę pana na posterunku, z bronią w ręku. Kiedy pan sobie postanowił: „Biorę w ręce kałasznikowa idę na posterunek”?
- To było w maju. Zorganizowaliśmy referendum i ustawiliśmy barykady na drogach. Tak samo jak oni w Kijowie. Tam, a także w Równem, w Iwano - Frankowsku dochodziło do szabrownictwa. We Lwowie rzucili funkcjonariuszy Berkutu (jednostka specjalna MSW przed rewolucją Euromajdanu) na kolana. Dlatego zdecydowaliśmy się na samoorganizację. I wszyscy poszliśmy do oddziałów pospolitego ruszenia. Musieliśmy zniszczyć gada, który narodził się w Kijowie. Pan jako Polak wie przecież, że pana rodacy też służą po stronie Kijowa. Tyle, że oni na pewno zapomnieli o historii. A ja historię pamiętam. Kiedyś całe polskie rodziny były wycinane przez bandytów, banderowców. Dziś dokładnie to samo się odrodziło. Jeśli my tego nie zniszczymy, to sam nie wiem co będzie. Przecież oni nas uprzedzali: „Przyszliśmy tutaj, żeby dostać po cztery hektary ziemi i po pięciu niewolników”. Po to się tutaj urodziliśmy, żeby być u nich niewolnikami? Nigdy nie byliśmy niewolnikami i nikt Donbasu nie zmusi by padł na kolana.
- Czy myśli pan, że jest jeszcze jakaś szansa byście byli razem z Ukrainą? Czy jest to już niemożliwe i chcecie zostać sami?
- Razem nie będziemy już nigdy. Ukrainę stworzył Lenin jeszcze w 1918 roku. Zawsze byliśmy zagłębiem Krzyworosko – Donieckim. Nie byliśmy nigdy Ukrainą, nas do Ukrainy przyłączyli. Żyliśmy tu, z nikim nie wchodziliśmy w spory, dobrze odnosiliśmy się do innych. Tyle, że nie lubiliśmy banderowców, wspólników faszystów.
- A pan za kogo się uważa? Za Rosjanina, Ukraińca?
- Uważam się za obywatela Donieckiej Republiki. Jeśli chodzi o narodowość, to jestem Rosjaninem, zaś moja żona jest Ukrainką. Ale dziś uważam się za obywatela DNR. Zapracowałem na swoją emeryturę, mieszkając na Ukrainie. Żyłem spokojnie, nikogo się nie czepiałem. Dlaczego mnie poniżyli? Dlaczego nie płacą mi emerytury? Dlaczego zmusili do wzięcia broni do ręki? Pierwsze zawieszenie broni doprowadziło do tego, że Ukraińcy dobrze się uzbroili. Znów zaczęli do nas strzelać, zrzucać bomby. Teraz, gdy poczuli, że sprawy mają się nie po ich myśli znów ogłosili zawieszenie broni. I znów się zbroją, znów będą nas terroryzować. Jedyne wyjście jest takie: musimy dojść do Kijowa, a nawet do granicy Polski i zniszczyć tę całą obrzydliwość. Nie ludzi, ale bydlaków, którzy siedzą w Kijowie: Poroszenków, Tiahnyboków, Liaszków (Petro Poroszenko - prezydent Ukrainy, Ołeh Tiahnybok - lider nacjonalistycznej partii Swoboda, Ołeh Liaszko - lider Radykalnej Partii Ukrainy).
- Tylko wtedy nastąpi koniec wojny?
- Tylko wtedy. Znamy to z historii. Związek Radziecki pokonał Niemcy, Hitler się zastrzelił i faszyzm dopiero wtedy upadł. Myślę, że i tym razem tak będzie. Faszyzm upadnie, gdy zlikwidujemy jego przywódców.
- Jesteście w stanie prowadzić wojnę sami, czyli liczycie na czyjąś pomoc?
- Nie mamy żadnej pomocy i nigdy jej nie będziemy mieli. Cały sprzęt, który pan widzi jest zdobyczny. Myśli pan, że czołgi T-34, którymi nasi chłopcy niszczą tych bydlaków, dostarczyła nam Rosja? Nie, to są czołgi, które stały na pomnikach. Niedługo na wyposażeniu będziemy mieli ciężki czołg. Też zdejmiemy z pomnika. Zresztą niedawno zdobyliśmy na Ukraińcach bardzo dużo sprzętu wojskowego. Cały ten sprzęt wykorzystamy przeciwko nim. A te transportery opancerzone, które właśnie dostali z Anglii, którymi nawet porządnie nie potrafią kierować też zdobędziemy i pójdą na nich. Tak samo jak czołgi Abrams, które płonęły na lotnisku w Doniecku. I one zostaną wykorzystane do walki z nimi.
- Chce pan powiedzieć, że z Rosji nie macie żadnej pomocy wojskowej?
- Osobiście nie stykałem się z żadną pomocą ze strony rosyjskiej, chociaż w telewizji widziałem, że pomoc jest nam dostarczana, na przykład żywność.
- Ale pan sam, jako bojownik, nie zauważył takiej pomocy?
- Nie, niczego takiego nie widziałem.
Rozmawiał Paweł Reszka, Polskie Radio
***
Tytuł audycji: Więcej świata
Prowadził: Krzysztof Renik
Data emisji: 16.03.2015
Godzina emisji: 18.15
ju