Artur Kacprzyk jest zdania, że to wydarzenie niebezpieczne, ale w interesie obu stron jest łagodzenie napięcia, bo nikomu nie byłoby na rękę rozpoczynanie wojny z powodu incydentu.
Ekspert przypomina, że podobne zdarzenia z zestrzeleniami samolotów cywilnych i wojskowych miały w historii miejsce i do wojny z tego powodu nie dochodziło. Zwraca jednak uwagę na polityczne aspekty wydarzenia - do incydentu dochodzi w momencie bardzo niedogodnym dla Władimira Putina. W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy proces zbliżenia Moskwy z Zachodem w wyniku ataków terrorystycznych.
W opinii eksperta, atmosfera polityczna teraz się pogorszy, bo ciężko współpracować, gdy mamy do czynienia z militarną konfrontacją.
Rosyjski bombowiec Su-24 zestrzelony przez Turcję
Według źródeł w Ankarze, maszyna naruszyła turecką przestrzeń powietrzną. Tymczasem Ministerstwo Obrony Rosji przekonuje, że tak zwane "obiektywne środki kontroli lotu" nie wskazywały, aby samolot wleciał w turecką przestrzeń powietrzną.
"Takiej sytuacji nie było od czasu zimnej wojny"
Wydarzenie bez precedensu - tak Adam Balcer ze Studium Europy Wschodniej komentuje zestrzelenie rosyjskiego samolotu przez siły tureckie.
Źródło: RUPTLY/x-news
W opinii Balcera, mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową, jakiej nie było od czasu zimnej wojny. Ekspert powątpiewa w rosyjskie zapewnienia, że samolot nie naruszył tureckiej granicy. Jego zdaniem, Turcja, jako członek NATO, musi przestrzegać wielu procedur i chcąc mieć za sobą państwa Sojuszu nie może sobie pozwolić na ich łamanie.
Ekspert zwraca uwagę, że relacje turecko-rosyjskie pogorszyły się w ostatnich miesiącach. I choć wydawało się, że po ostatnich zabiegach dyplomatycznych uda się je naprawić, to po zestrzeleniu samolotu powinniśmy się raczej spodziewać dalszego ich ochłodzenia.
"Miejmy nadzieję, że to tylko incydent"
Wiceprezes Center for European Policy Analysis Marcin Zaborowski uważa, że zestrzelenie rosyjskiego samolotu przez Turcję to incydent, którego należało się spodziewać, prawdopodobnie Rosja będzie chciała rozładować napięcie.
- W sytuacji, kiedy Rosja przeprowadza bombardowania bardzo blisko granicy z Syrią, kryzys jest zawsze prawdopodobny i taki kryzys właśnie nastąpił. To igranie z ogniem i doszło do – miejmy nadzieję – tylko incydentu - powiedział Zaborowski.
Jak podkreślił, "incydent wiąże się także z tym, że Rosja nie słuchała przekazu, który otrzymywała od jakiegoś czasu od Turcji, a był w nim jawny sprzeciw wobec bombardowań terenów zamieszkanych przez ludność pochodzenia tureckiego czy turkmeńskiego, spokrewnioną z Turkami".
- Ataki wobec tej ludności zawsze wywołują ostrzejsze reakcje Turcji, ponadto powodują zwiększenie napływu uchodźców do Turcji, w której jest już ich około dwóch milionów. Logistycznie i humanitarnie jest to sytuacja nie do ogarnięcia przez Turcję - dodał.
Zauważył, że zostało zwołane spotkanie ambasadorów przy NATO. - Zapewne będzie jakaś odpowiedź Sojuszu podkreślająca integralność terytorialną Turcji, być może będą także jakieś posunięcia wzmacniające obronę terytorium Turcji. Turcja jest – tak jak Polska – granicznym członkiem NATO, który jest szczególnie narażony z aktorami zewnętrznymi - podkreślił ekspert.
"Rosjanie zrzucą winę na błąd systemu"
Moskwa nie będzie zainteresowana zaognianiem sytuacji z Ankarą po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu przy granicy turecko-syryjskiej - uważa Mariusz Cielma z "Dziennika Zbrojnego".
Źródło: TVN24/x-news
Bombowiec Su-24 został strącony, gdy - według tureckich władz - piloci maszyny naruszyli przestrzeń powietrzną ich kraju. Zdaniem dziennikarza "Dziennika Zbrojnego", Rosjanie będą starali się teraz zrzucić winę za naruszenie przestrzeni powietrznej Turcji na błąd systemu nawigacji samolotu.
IAR/PAP, to