W czasie mszy w intencji pokoju i sprawiedliwości w stołecznym parku Simona Bolivara Franciszek mówił, że w Kolumbii, podobnie jak w innych częściach świata, dominuje niesprawiedliwość, nierówność społeczna, brak poszanowania dla ludzkiego życia i przewaga egoizmu nad dobrem wspólnym. Papież mówił też o pragnieniu zemsty i nienawiści i o ludziach niewrażliwych na cierpienia ofiar.
Podkreślił zarazem, że wiele wysiłków i podejmowanych prób walki ze złem kończy się niczym. Zauważył, że doświadczenie pracy bez żadnego rezultatu zna również Kolumbia, która, jak przypomniał, w pierwszym okresie niepodległości w XIX wieku, naznaczonym przez podziały, miała w ciągu 6 lat 16 przywódców. Przywołał określenie "durne państwo" (hiszp. "patria boba") odnoszące się do ustroju Kolumbii w tamtych czasach.
Franciszek apelował do Kolumbijczyków, by na nowo uważali się za braci i partnerów "wspólnego przedsięwzięcia, jakim jest ojczyzna", by byli budowniczymi pokoju i promotorami życia. - Trzeba stworzyć miejsce dla dobra wspólnego i wziąć na siebie odpowiedzialność za najsłabszych - wskazywał papież.
Po mszy Franciszek rozmawiał z kardynałami i biskupami z pogrążonej w ciężkim kryzysie politycznym i społecznym Wenezueli. Arcybiskup Caracas, kardynał Jorge Urosa Savino, powiedział papieżowi o kryzysie humanitarnym w Wenezueli, o braku żywności i lekarstw.
Papież już wielokrotnie apelował o rozwiązanie tego kryzysu i wejście na drogę dialogu. Wskazał, że Kościół musi niestrudzenie pracować na rzecz budowy mostów, obalenia murów, scalania różnorodności, krzewienia kultury spotkania i dialogu, nauczania przebaczenia i pojednania, poczucia sprawiedliwości, odrzucenia przemocy i odwagi pokoju. - Żadna trwała konstrukcja w Ameryce Łacińskiej nie może wyzbyć się tego niewidzialnego, lecz niezbędnego fundamentu - mówił papież do hierarchów.
abi