Do końca roku NATO przekaże ukraińskim siłom zbrojnym bezpieczne systemy łączności - zadeklarował po rozmowach z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką w Brukseli. Jak powiedział, NATO wesprze też rozwój ukraińskiej marynarki wojennej.
Suwerenność Ukrainy naruszona
- Przeprowadziliśmy bardzo ważną dyskusję na temat pomocy NATO dla Ukrainy i agresywnych działań Rosji na Morzu Czarnym. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni problemami Ukrainy z Rosją i uważamy, że Rosja powinna uwolnić wszystkich marynarzy i zapewnić swobodę żeglugi na Morzu Azowskim - oświadczył Stoltenberg.
Sekretarz generalny NATO potępił działania Rosji na morzu i uznał, że dopuściła się ona naruszenia ukraińskiej suwerenności i jedności terytorialnej.
-Słyszymy także o łamaniu praw człowieka, bo przecież Rosja nie przestrzega mińskich porozumień (w sprawie konfliktu w Donbasie na wschodzie Ukrainy). Potwierdzają to znajdujący się na Ukrainie obserwatorzy OBWE i chcemy, by to się skończyło. W Donbasie odbyły się tzw. wybory, choć nie były one przewidziane mińskimi porozumieniami. Apelujemy o pokojowe uregulowanie tego konfliktu - powiedział Stoltenberg.
Poroszenko oświadczył na wspólnej konferencji prasowej, że przekazał NATO nazwiska Rosjan i nazwy okrętów, które uczestniczyły w listopadowej "pirackiej akcji agresji" wobec ukraińskich okrętów w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej. Wcześniej tę samą listę prezydent Ukrainy wręczył przewodniczącemu Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi, z którym rozmawiał w Brukseli w środę wieczorem.
NATO obserwuje sytuację
Poroszenko poinformował po rozmowach ze Stoltenbergiem, że NATO będzie obserwowało sytuację wokół Morza Azowskiego. - NATO będzie śledziło sytuację na Morzu Azowskim i będzie zapewniać bezpieczeństwo w regionie. Popieramy ideę uruchomienia misji NATO na Morzu Azowskim, by mieć lepsze zrozumienie sytuacji w całym regionie - powiedział ukraiński prezydent.
25 listopada rosyjskie służby graniczne i specjalne zaatakowały trzy niewielkie okręty marynarki wojennej Ukrainy, które płynęły z Odessy nad Morzem Czarnym do portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim. Do incydentu doszło w pobliżu łączącej te dwa akweny Cieśniny Kerczeńskiej, która kontrolowana jest przez Rosję.
Ukraińskie jednostki zostały ostrzelane i przejęte przez Rosjan, a 24 członków ich załóg aresztowano. Rosja zamierza ich sądzić za nielegalne przekroczenie granicy. Ukraina twierdzi, że do zdarzenia doszło na wodach neutralnych, a jej marynarze są jeńcami wojennymi. W wyniku incydentu władze w Kijowie ogłosiły stan wojenny na 30 dni w dziesięciu obwodach wzdłuż granicy z Rosją, separatystycznym Naddniestrzem w Mołdawii oraz nad Morzem Czarnym i Azowskim.
Polska solidarna z Ukrainą
O tym, że zachowanie Rosji względem Kijowa jest niedopuszczalne mówił przed spotkaniem unijnych przywódców również Mateusz Morawiecki. Premier powiedział dziennikarzom przed szczytem UE w Brukseli, że Polska chce zaznaczyć na nim bardzo mocno, że w rejonie Morza Azowskiego doszło nie tylko do naruszenia prawa międzynarodowego, ale do niedopuszczalnych zachowań ze strony Rosji.
- Będziemy dyskutować dzisiaj o konkluzjach dotyczących incydentów i agresji rosyjskiej na Morzu Azowskim, w Cieśnienie Kerczeńskiej. Stanowisko jest wypracowane. My mamy bardzo podobne stanowisko do krajów Europy Środkowej, do krajów bałtyckich. Chcemy zaznaczyć bardzo mocno, że doszło tam do naruszenia nie tylko prawa międzynarodowego, ale że doszło również do absolutnie niedopuszczalnych zachowań ze strony rosyjskiej - powiedział Morawiecki.
ras