W niedzielnych (17.11) wyborach parlamentarnych na Białorusi o 110 miejsc w Izbie Reprezentantów ubiegało się 513 kandydatów. Mandatu poselskiego nie zdobył żaden kandydat opozycji, choć startowało ich niemal 200. Według oficjalnych danych ogólna frekwencja wyniosła 77,22 proc. Przebieg wyborów skrytykowali zachodni obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) i Rady Europy, oceniając, że nie spełniały one standardów demokratycznych.
Serwis specjalny: Raport Białoruś
- Do najważniejszych zastrzeżeń, które mają bardzo duży wpływ na wynik wyborów, należą: zarzut o sztuczne nabicie frekwencji (zgodnie z konstytucją Białorusi, żeby wybory można było uznać za ważne co najmniej 50 proc. uprawnionych do głosowania musi się stawić w punkcie wyborczym) oraz słynne przedterminowe głosowanie. To ostatnie trwało od wtorku do soboty. Nikt nie wie, co się działo z urnami i głosami w tak zwanym międzyczasie. Na obszarach wiejskich, gdzie gęstość zaludnienia nie jest duża, komisje wyborcze podróżują z urnami od domu do domu a kontroli nad tym, co się dzieje z kartami wyborczymi nie ma żadnej - wyjaśniła Anna Maria Dyner i dodała, że wiadomo o co najmniej jednym przypadku, kiedy kandydat opozycji zdobył najwięcej głosów w niedzielę, ale po dodaniu głosów z głosowania przedterminowego okazało się, że i tak nie otrzyma mandatu.
Jaką rolę odgrywa białoruski parlament? Co by się zmieniło, gdyby do Izby Reprezentantów dostali się opozycjoniści? Jak wyglądają obecnie stosunki Białoruś - Unia Europejska i Białoruś- Rosja? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
***
Tytuł audycji: Puls świata
Prowadził: Adrian Bąk
Gość: Anna Maria Dyner (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych)
Data emisji: 18.11.2019
Godzina emisji: 16.45
kk