Epidemia eboli spowodowała do tej pory śmierć ponad czterech i pół tysiąca ludzi, głównie w Liberii, Sierra Leone i Gwinei. Ponad dwa razy tyle osób zostało zarażonych wirusem - wynika z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Prof. Marek Wysocki mówił w radiowej Jedynce, że w związku z epidemią eboli wreszcie zaczynają napływać optymistyczne sygnały, ale wiele kwestii w tej sprawie nadal kuleje. - Na przykładzie Nigerii, która uwolniła się od eboli, widać, że tę chorobę można wyleczyć, opanować sytuację, ale w niektórych regionach Afryki są problemy z interpretacją sytuacji - tłumaczył ekspert.
>>>Zapis całej rozmowy
Odnosząc się do raportu WHO gość Jedynki stwierdził, że "klucz do naszego bezpieczeństwa leży w Afryce". - Trzeba zatrzymać ten lawinowy postęp epidemii i to do tego potrzeba wiele inicjatyw - podkreślił prof. Wysocki.
Jego zdaniem, słaba jest przede wszystkim reakcja Unii Europejskiej. - Każdy mówi, że to jest niebezpieczne, każdy wprowadza swoje zabezpieczenia, ale nie ma zdecydowanego zwrotu w stronę Afryki - tłumaczył gość Jedynki. - To brak wyobraźni - podkreślił prof. Wysocki.
Czytaj więcej na temat epidemii eboli >>>
Przeniesienie wirusa ebola następuje przez bezpośredni kontakt z krwią, wydzielinami i wydalinami osoby zakażonej. W odróżnieniu do wirusa odry, ospy wietrznej lub grypy wirus ebola nie szerzy się drogą powietrzną. Transmisja wirusa ebola możliwa jest również od osoby zmarłej z powodu zakażenia oraz od zakażonych/padłych zwierząt np. małpy czy nietoperzy. Maksymalny okres wylęgania choroby to do 21 dni od chwili kontaktu ze źródłem zakażenia.
Rozmawiał Marek Mądrzejewski.
"Popołudnie z Jedynką" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku między godz. 15.00 a 19.00. Zapraszamy!
mr, tj