TO NIE JEST PREZYDENT ZE ŚWIATA TWITTERA. SYLWETKA STEINMEIERA
Zapowiada się gorąca i pełna sensacyjnych zwrotów kampania wyborcza przed przypadającymi na 24 września wyborami parlamentarnymi.
W wyniku decyzji socjaldemokratów o wysunięciu kandydatury byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza na urząd kanclerza i rezygnacji prezydenta Joachima Gaucka, na scenie politycznej w kluczowych rolach obsadzeni zostali nowi politycy.
Prezydentem został wybrany były szef MSZ Frank-Walter Steinmeier, jego miejsce w resorcie dyplomacji zajął Sigmar Gabriel, wcześniej typowany jako możliwy kandydat na urząd kanclerza.
To nie wszystko. Mamy również burzę w sondażach - ostatnio po raz pierwszy od 10 lat na prowadzenie przed CDU/CSU wyszła SPD.
- Na razie widzimy efekt Schulza, czyli zmianę twarzy i wzrost poparcia wyborców. Jednak co się kryje dokładnie za tą kandydaturą, tego jeszcze nie wiemy – mówił Kamil Frymark zaznaczając, że kandydat SPD nie ma jeszcze programu.
Czego możemy spodziewać się po Franku-Walterze Steinmeierze, byłym współpracowniku Gerharda Schoredera jako prezydencie Niemiec? Jakie możliwości dostał do dyspozycji nowy szef MSZ Sigmar Gabriel i na ile groźne są dla nas idee Europy wielu i dwóch prędkości, a także potencjalne zgrzyty w relacjach Niemiec i USA? O tym w wywiadzie.
Mowa jest również o efekcie Schulza. Według sondażu instytutu Emnid dla "Bild am Sonntag" poparcie dla SPD wynosi obecnie 33 procent, a bloku CDU/CSU- 32 procent. Z kolei piątkowy sondaż ośrodka Forschungsgruppe Wahlen na zlecenie telewizji ZDF pokazał, że gdyby kanclerz był wyłaniany w wyborach bezpośrednich, to Martin Schulz pokonałby Merkel, otrzymując 49 procent głosów wobec jej 38 procent
Zachęcamy do lektury wywiadu!
***
Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl: Czy w związku wyborem Franka-Waltera Steinmeiera na urząd prezydenta można spodziewać się zmian, np. w stylu sprawowania urzędu?
Kamil Frymark, Ośrodek Studiów Wschodnich: Frank-Walter Steinmeier obejmie urząd 18 marca. Ma zatem trochę czasu, by przemyśleć, jaki model prezydentury będzie chciał wybrać. Można już teraz powiedzieć, że zapewne będzie to prezydentura bardziej politycznie zaangażowana niż w przypadku Joachima Gaucka. Gauck był bezpartyjny, nie miał legitymacji żadnego ugrupowania. Natomiast Steinmeier jest współtwórcą współczesnego SPD, między innymi Agendy 2010. W związku z tym Steinmeier zapewne będzie się bardziej angażował po stronie socjaldemokratów w toczącej się kampanii wyborczej w Niemczech. To może się z kolei przełożyć na zwiększenie poparcia dla tego ugrupowania i zwiększyć jego szanse we wrześniowych wyborach do Bundestagu.
Przemówienie inauguracyjne mogło sprawiać wrażenie, że Frank-Walter Steinmeier chce zajmować aktywną postawę w obszarze polityki europejskiej i ma swoją wizję tego, czym mogą być w tym aspekcie Niemcy. Mówił m.in., że Niemcy mają być kotwicą na wzburzonym morzu, czyli takim stabilizatorem, a może wzorem czy rozsadnikiem postaw.
Jego przemówienie przed Zgromadzeniem Federalnym było wstępne, a głównym celem było podziękowanie za wybór. Rzeczywiście odniósł się do kilku spraw, w tym różnych wizji polityki. Jeśli chodzi o politykę europejską, Steinmeier zapewne będzie chciał wskazać na potrzebę wzmocnienia starej Unii Europejskiej. To byłoby logiczne, jeśli chodzi o całą dotychczasową politykę Steinmeiera i SPD, i tworzyłoby spójną wizję polityki socjaldemokratów, która opowiada się za Europą dwóch prędkości.
Frank-Walter Steinmeier przy okazji Brexitu wraz z jego francuskim odpowiednikiem Jeanem-Markiem Ayraultem opublikowali pod koniec czerwca dokument, w którym naciskali na pogłębienie współpracy w obszarze polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, migracji, kwestiach gospodarczych w twardym rdzeniu Unii Europejskiej.
To zapewne znajdzie odzwierciedlenie w jego prezydenturze. Natomiast realny wpływ prezydenta na prowadzenie polityki w Niemczech jest nieduży. Głównym narzędziem, które ma do dyspozycji to przemowy, uczestniczenie w debatach czy nadawanie im tonu. Na pewno jednak nie będzie się on angażował bezpośrednio w politykę chadeków czy to do ewentualnej koalicji czerwono-zielonej lub innej konfiguracji.
Czy z punktu widzenia osobistej kariery Franka-Waltera Steinmeiera to jest ten najbardziej pożądany sukces? Nastąpiła seria zmian w SPD, trochę niespodziewanych. Może liczył na coś innego.
Kamil Frymark, Ośrodek Studiów Wschodnich: Na pewno z perspektywy niemieckiej to zwieńczenie jego kariery, bo w zasadzie zdołał już objąć większość ważnych urzędów. Nie był tylko kanclerzem, to mu się nie udało, przegrał wybory. Kandydatem na kanclerza był słabym. Natomiast popularność w społeczeństwie ma bardzo wysoką. Skoro nie ma szans na objęcie urzędu kanclerza, to było dla niego dobre wyjście.
To nie wyklucza oczywiście, że będzie ubiegał się o międzynarodowe stanowiska. Jest jeszcze przecież relatywnie młodym politykiem. Więc wszystko jeszcze przed nim. Natomiast w polityce niemieckiej to zwieńczenie jego kariery, którą zaczynał u boku Gerharda Schroedera, jeszcze gdy był on premierem w landzie Dolna Saksonia.
Nie wolałby zostać kanclerzem?
Frank-Walter Steinmeier ubiegał się o urząd prezydenta. Nie jest tak, że proszono go o jego objęcie. Starał się o to, tylko w sposób bardzo dyplomatyczny, zakulisowy i stopniowy. To mu się udało.
Była to szersza układanka, w związku z mianowaniem Martina Schulza na głównego kandydata w wyborach i przejściem Sigmara Gabriela do ministerstwa spraw zagranicznych.
(TWEET: Martin Schulz dziękuje obserwującym go na portalu społecznościowym Twitter)
Czy możemy spodziewać się po nim takich zmian, które z punktu widzenia Polski które mogłyby nas zainteresować? Mamy wiele ważnych wydarzeń w UE, np. Brexit, toczy się debata w Unii Europejskiej o kształcie reformy UE, tu ważna będzie postawa polityków niemieckich.
Rola Steinmeiera będzie ograniczona, bo takie są możliwości prezydenta. Natomiast będzie starał się wpływać na debatę w swoich przemówieniach czy choćby poprzez wybór swoich wizyt zagranicznych. Nie będzie to przecież bez znaczenia, wybór celu wizyty to pewien symbol albo znak, kogo popiera, albo czyja wizja polityki jest mu bliższa.
Wcześniej zapowiedział, że pierwszą wizytę złoży we Francji, jeśli wszystko ułoży się po jego myśli. To jest zresztą tradycyjny kierunek pierwszej wizyty prezydentów, choć na przykład Joachim Gauck wybrał Polskę.
Nie sądzę jednak, żeby Steinmeier sam z siebie dawał nowe impulsy polityce zagranicznej, całkowicie odmienne od tego co proponuje rząd. Tego bym się nie spodziewał.
Z kolei Sigmar Gabriel przejął schedę po Steinmeierze i został nowym szefem dyplomacji Niemiec.
Po pierwsze, Sigmar Gabriel nie ma zbyt wiele czasu do jesieni, zatem będzie to kontynuacja tego, co robił Steinmeier w ramach MSZ. Prawdopodobnie będzie kontynuowane otwarcie na zbliżenie z Rosją, ale należy pamiętać o tym, że politykę zagraniczną i europejską w Niemczech w największym stopniu kształtuje kanclerz i urząd kanclerski. W związku z tym sam MSZ nie może podjąć np. decyzji o zniesieniu sankcji. Może wpływać na debatę, wspierać różne ośrodki i na pewno będzie to robił.Jednak ostateczna decyzja należy do urzędu kanclerskiego.
W związku z tym rola Gabriela również jest nieco ograniczona i ona też będzie obliczona na zbliżające się wybory wrześniowe. Zarówno Steinmeier, Gabriel jak i Schulz przez swoje wizyty zagraniczne, wystąpienia w mediach, będą promowali wizję socjaldemokratyczną i mogą skutecznie przysporzyć wyborców SPD.
U nas głośny jest ostatnio kontekst Europy dwóch prędkości. Niedawno Sigmar Gabriel, jeszcze przed objęciem stanowiska szefa MSZ Niemiec, udzielał w tej sprawie wywiadu. Zauważano, że na ten temat zaczęła mówić kanclerz Niemiec Angela Merkel. Hasło Europy dwóch prędkości nowe nie jest, ale w Polsce jest ostatnio jakby bardziej zauważane. I może nie jest to bezzasadne, bo może to jego pora, by zdobyć swoich zwolenników. Czy to hasło może stać się nowym elementem polityki niemieckiej?
Z tego co pamiętam kanclerz Niemiec Angela Merkel nie użyła sformułowania o dwóch prędkościach. Nie było to sformułowanie wykluczające. Bo jeżeli mamy sytuację, gdy inne państwa mogą przystąpić do różnych prędkości, to nie zamyka integracji europejskiej. Ona miała na myśli szczególnie wcześniejsze przykłady, które znamy: to na przykład strefa Schengen, strefa euro czy inne pogłębione formy współpracy, do których każde państwo może dołączyć.
To inna wizja niż ta, którą proponuje socjaldemokracja. Bo zarówno Gabriel jak i Steinmeier w różnych dokumentach skoncentrowani są raczej na tym twardym rdzeniu UE i on w większym stopniu wyklucza państwa spoza strefy euro. W tym sensie to są różne wizje. Cały czas jednak trwa debata i tu na razie nie ma żadnych jasnych decyzji.
Zbliżają się wybory. Czego możemy oczekiwać już teraz, czy będą zmiany?
Zmiany są zauważalne, natomiast za wcześnie, żeby wyrokować, jaki będzie efekt końcowy. Na pewno będzie to bardzo ciekawa kampania wyborcza, znacznie ciekawsza, niż wszyscy się spodziewali.
Zmiany wywołał tzw. efekt Schulza. Po mianowaniu tego polityka wzrosło poparcie dla SPD, w niektórych sondażach przewyższa ono popularność CDU i to nie miało miejsca od wielu lat. Tego się nikt nie spodziewał. Gdybyśmy rozmawiali pół roku temu, w zasadzie nikt by pewnie w to nie uwierzył, że to możliwe.
Pewne znaczenie ma też objęcie urzędu prezydenta przez Steinmeiera. Pół roku temu także mało kto sobie wyobrażał, że polityk SPD może objąć najważniejszy, reprezentacyjny urząd w państwie, w którym w Zgromadzeniu Federalnym większość ma chadecja. To pokazuje, że rzeczy mało prawdopodobne do tej pory - stają się możliwe. To może skłonić część niezdecydowanych wyborców, którzy do tej pory niechętnie chcieli głosować na SPD z braku wyrazistego lidera, by uznali, że można na nich oddać swój głos.
Trzeba jednak zaznaczyć, że mamy dopiero połowę lutego. Do wyborów jest jeszcze bardzo dużo czasu. Tradycyjnie w Niemczech rozkład głosów jest do pewnego momentu wyrównany w sondażach, a potem się różnicuje.
W związku z tym wiele się może wydarzyć, nie wiemy też, jak zostanie odebrany program SPD przez wyborów. Na razie widzimy efekt Schulza, czyli zmianę twarzy i wzrost poparcia wyborców. Jednak co się kryje dokładnie za tą kandydaturą, tego jeszcze nie wiemy.
Nie ma jeszcze programu. Za prezydenturą Steinemeiera jednak wiele niespodzianek się nie kryje.
Trzeba pamiętać o ograniczeniach urzędu prezydenta wynikające z konstytucji To zupełnie inna konstrukcja ustrojowa niż w przypadku prezydenta w Polsce, we Francji, innych ustrojach. W Niemczech ma inną legitymizację i historycznie jest to wszystko inaczej ukształtowane.
Po drugie warto zwrócić uwagę na jego podejście do USA. To też wybrzmiało w przemowie w Zgromadzeniu Federalnym. Próbował w niej pokazać, że wyzwaniem dla niemieckiej polityki i dla jego prezydentury będą Stany Zjednoczone. Zwróciłbym na to uwagę.
Bo za tym mogą pójść kolejne działania, jeśli chodzi o relacje transatlantyckie.
Niemcy postrzegają zmianę administracji w USA oraz jej możliwe protekcjonistyczne działania jako potencjalne zagrożenie własnych interesów gospodarczych. W związku z tym są bardziej wyczuleni na zmiany. Powodem jest i to, że USA są jednym z najważniejszych partnerów handlowych Berlina, oczywiście ważniejszym niż Rosja.
Stany Zjednoczone są też jednocześnie głównym gwarantem bezpieczeństwa Niemiec. Stąd można też zadać pytanie, kto na kogo będzie wpływał.
Przyszły kanclerz czy przyszła kanclerz na pewno muszą sobie na to pytanie odpowiedzieć: jak pogodzić interesy gospodarcze, sprawę parasola ochronnego USA i sprawę nowej administracji. Niemcy nie mają w tej chwili na to odpowiedzi. I nikt inny również.
***
Z Kamilem Frymarkiem, ekspertem Ośrodka Studiów Wschodnich, rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl