Teraz Katalończycy, później Baskowie. Dlaczego rośnie popularność separatystów?
- Z powodu represji, do których doszło podczas zakazanego przez rząd centralny referendum niepodległościowego, kataloński rząd zażądał wycofania wszystkich sił policyjnych rozmieszczonych w Katalonii - oznajmił Puigdemont na konferencji prasowej. Zapowiedział też, że Katalonia stworzy specjalną komisję, która zbada doniesienia o nadużyciach hiszpańskiej policji podczas głosowania.
Głosowanie, które zostało zakazane przez hiszpański Trybunał Konstytucyjny, i które Madryt uznaje za nielegalne, Puigdemont nazwał ważnym i wiążącym. Zapowiedział, że w związku z wynikiem referendum, w najbliższych dniach regionalny parlament wypełni swój mandat dotyczący ogłoszenia niepodległości. Kataloński przywódca dodał, że nie utrzymuje kontaktu z rządem centralnym i wezwał premiera Hiszpanii Mariano Rajoya, by wypowiedział się, czy popiera przeprowadzenie mediacji na temat przyszłości regionu. Te mediacje według Puigdemonta powinny być nadzorowane przez Unię Europejską.
W starciach z wyborcami, którzy nie chcieli dopuścić do zamknięcia lokali wyborczych, konfiskaty urn oraz kart do głosowania, policja użyła pałek i gumowych kul. Według katalońskich władz policja użyła nawet w jednym wypadku gazu łzawiącego. W starciach rannych zostało ponad 800 osób.
Regionalny rząd Katalonii poinformował, że w niedzielnym referendum spośród 5,34 mln uprawnionych głos oddało ok. 2,26 mln osób. 90 proc. głosujących opowiedziało się za niepodległością regionu, a prawie 8 proc. było przeciwnych. Pozostałe głosy były nieważne.
abi