Jak wskazuje agencja Associated Press, irytację Trumpa mógł wywołać reportaż pokazany przez CNN w piątek wieczór. Jego autorzy twierdzili, że federalna ława przysięgłych (grand jury) zaaprobowała pierwsze zarzuty w śledztwie kryminalnym ws. ingerencji rosyjskiej i związków sztabu Trumpa z czynnikami rosyjskimi.
Rzecznik Białego Domu zaprzeczył jednak w niedzielę, że tweety prezydenta Trumpa miały jakikolwiek związek z piątkowym reportażem CNN.
W swych wpisach Trump zarzucił śledczym, że całkowicie ignorują sprawę korespondencji państwowej z prywatnego konta ówczesnej sekretarz stanu, Hillary Clinton czy korupcję, jak towarzyszyła umowie amerykańsko-rosyjskiej ws. niewzbogaconego uranu. "Zamiast tego ciągle tropią wydumaną zmowę Trumpa z Rosją, której nigdy nie było" - napisał w jednym z pięciu tweetów wysłanych w niedzielę rano.
"Demokraci używają w złych politycznie celach tego okropnego (i złego dla naszego kraju) polowania na czarownice, ale nadszedł czas, gdy Republikanie nauczyli się oddawać" - ocenił. "Jest tyle przewinień po stronie Demokratów i Clintonów, a oni wolą wykrzywiać fakty. Pora coś z tym zrobić" - zaapelował.
Zdaniem Trumpa, nie jest dziełem przypadku, że oskarżenia o związki z Kremlem pojawiają się, gdy zarysował się perspektywa "udanej reformy fiskalnej".
Sprawa powiązań sztabu Trumpa z urzędnikami Putinowskiej Rosji jest obecnie badana przez cztery komisje Kongresu, które prowadzą dochodzenia w tej sprawie.
Niezależnie od dochodzenia komisji Izby Reprezentantów i Senatu prowadzone jest śledztwo kryminalne w tej sprawie, zmierzające do wyjaśnienia wszystkich wątków związanych z ingerencją Kremla w amerykańskie wybory prezydenckie. Nadzoruje je specjalny prokurator Robert Mueller.
fc