Ostatnio z "Królem Learem" zmierzył się w Teatrze Polskim w Warszawie Jacques Lassalle, a w tytułową rolę wcielił się Andrzej Seweryn. W programie tego spektaklu znalazł się słynny na całym świecie tekst Jana Kotta o sztuce Szekspira pt. "Król Lear czyli Końcówka", a także recenzja Tadeusza Boya-Żeleńskiego na temat realizacji dramatu z lat 30. Krakowski krytyk stwierdził tam, że "Król Lear", a zwłaszcza jego początek, jest stekiem bredni i niedorzeczności.
Prowadzący "Sezon na Dwójkę" Tomasz Mościcki wspominał, że od pewnego angielskiego historyka literatury usłyszał kiedyś: "to jedna z głupszych sztuk teatralnych". – Przekonanie, że jej punkt wyjścia jest co najmniej dziwaczny, nieprawdopodobny, przewija się od wieków w bardzo wielu tekstach – powiedział Janusz Majcherek. – W związku z premierą "Króla Leara" przygotowałem dyskusję na temat tego, czy można oddać władzę, bo o tym między innymi traktuje ten dramat. Czytałem rozmowy z rozmaitymi politykami, których pytano, jak czuli się w momencie, gdy rozstawali się ze stanowiskiem. Wszyscy bez wyjątku mówili, że to straszne przeżycie – opowiadał krytyk.
Churchill powiedział kiedyś: władza działa jak afrodyzjak. – Pozbycie się tej podniety jest swego rodzaju szokiem dla psychiki i organizmu. Sama więc myśl, że można, jak czyni to Lear, oddać władzę z własnej woli, jest w tej perspektywie myślą niedorzeczną. Dlatego na pytanie, dlaczego tak się dzieje, muszą odpowiadać inscenizatorzy sztuki już od 1605 roku – mówił Janusz Majcherek. – Na szczęście każdy udziela innej odpowiedzi – dodała prof. Barbara Osterloff.
Więcej w nagraniu audycji, w której zaprezentowaliśmy również archiwalną wypowiedź Tadeusza Łomnickiego.
mc/mp