9 lutego 1970 roku rozpoczął się tzw. proces taterników. W stan oskarżenia zostały postawione osoby, które współpracowały z paryską "Kulturą". Byli to: Maciej Kozłowski, Andrzej Mróz, Maria Tworkowska, Krzysztof Szymborski, Jan Krzysztof Kelus, Maciej Włodek, Urszula Sikorska oraz Jakub Karpiński i Małgorzata Szpakowska, którzy niezależnie zbierali dokumentację wydarzeń Marca 1968.
MARZEC 1968 - ZOBACZ SERWIS SPECJALNY POLSKIEGO RADIA >>>>
- Celem procesu było zastraszenie tych środowisk, które już i tak ucierpiały po Marcu'68 - podkreślał prof. Rafał Habielski w audycji Agnieszki Steckiej z cyklu "Przed sądem", nadanej w 2002 roku. - To był dowód stanowczości władzy, która chciała powiedzieć, że się nie cofnie przed egzekwowaniem swojego interesu politycznego.
Przemyt przez góry
Wszystko zaczęło się na przełomie lat 1968-69. Wtedy Maciej Kozłowski podczas pobytu we Francji spotkał się z Jerzym Giedroyciem, redaktorem naczelnym "Kultury". Podjął wówczas próbę stworzenia pewnego rodzaju szlaku przerzutowego przez Tatry, dzięki któremu wydawnictwa Instytutu Literackiego mogłyby trafiać do Polski. Nie miał być to jednak szlak jednokierunkowy. Z Polski za granicę przemycane były świadectwa sytuacji politycznej w kraju i dokumenty wydarzeń Marca '68.
- Pomysł ten zaczął być realizowany w styczniu 1969 roku, kiedy Maciej Kozłowski tą drogą przeniósł dokumenty dotyczące ruchu studenckiego - mówił prof. Rafał Habielski. - Giedroyciowi zależało na tym, żeby na temat tego, co stało się w Marcu '68, pisać w "Kulturze" i poświęcić temu stosownie dużo uwagi.
Szlak spełniał swoje zadanie do maja 1969 roku. W tym czasie przeniesiono przez Tatry kilkaset egzemplarzy książek. W działalności tej pomagali Polakom także czescy studenci. Wśród planów taterników był pomysł drukowania "Biuletynu Nieocenzurowanego", w którym miałyby znajdować się ważkie informacje na temat sytuacji w Polsce.
Aresztowani
Jako pierwsi, 27 maja 1969, zostali aresztowani Maciej Kozłowski i Maria Tworkowska. Zatrzymały ich czechosłowackie służby graniczne. Odbyło się to niewątpliwie na polecenie polskich służb bezpieczeństwa. Później milicja wpadła na trop osób, z którymi Tworkowska i Kozłowski współpracowali, ale nie uczestniczyły bezpośrednio w przerzucie.
Maciej Kozłowski i Jakub Karpiński przed procesem publikowali pod pseudonimami teksty w "Kulturze", co było dodatkowym czynnikiem obciążającym. Aresztowanych określano jako "adeptów dywersyjnego rzemiosła".
Proces przeciwko książkom
Proces rozpoczął się 9 lutego 1970 roku. - Akt oskarżenia zarzucał zbieranie, opracowywanie i przekazywanie "wrogiemu ośrodkowi", czyli Instytutowi Literackiemu w Paryżu materiałów i informacji o treści, które szkalowały naród, ustrój i władze PRL - przypominał prof. Rafał Habielski. Głównym oskarżonym był Jerzy Giedroyc.
Skala przepływu materiałów Instytutu Literackiego była niewspółmierna do kary, jaką ponieśli taternicy. W momencie zatrzymania Kozłowskiego i Tarkowskiej mieli oni w samochodzie nieco ponad 100 egzemplarzy książek, przy milionach materiałów propagandowych wydawanych w kraju była to liczba nic nie znacząca.
- To był proces przeciwko wolnej myśli, proces przeciwko książkom - zaznaczał prof. Rafał Habielski. - To proces, który był autoopisem, autodefinicją tego systemu: my decydujemy, jakie książki będą obywatele czytać. Zarazem jest to dowód na kruchość tego systemu.
30:02 proces taterników.mp3 – To był proces przeciwko wolnej myśli, proces przeciwko książkom – o historii taterników mówią: historyk prof. Rafał Habielski oraz adwokat oskarżonych Stanisław Szczuka, audycja Agnieszki Steckiej z cyklu "Przed sądem". (PR, 8.11.2002)
Władze komunistyczne chciały dać do zrozumienia wszystkim działaczom opozycyjnym, że współpraca z "Kulturą" jest czymś wrogim. Wyroki wydane 24 lutego 1970 miały dodatkowo to podkreślić. Kary były surowe - od 3 lat do 4,5 roku więzienia. Później zostały nieco złagodzone przez Sąd Najwyższy. Na mocy amnestii we wrześniu 1970 roku, jako ostatni więzienie opuścił Maciej Kozłowski.
Zobacz serwis o drugim obiegu wydawniczym.
mb