27:49 O wszystkim z kulturą Dwójka 2 grudzień 2021 17_31_13.mp3 Rozmowa o agresywnej rosyjskiej polityce wobec zachodnich sąsiadów (O wszystkim z kulturą/Dwójka)
W ostatnich dniach (1.12) w Rydze Kreml po raz kolejny posłużył się agresywną retoryką wobec Ukrainy. Taka narracja znana jest z wiosny 2014 roku, kiedy nagle "zielone ludziki" pojawiły się na Krymie. Wkrótce wybuchła wojna w Donbasie. Przekaz jest prosty: nie uznajemy waszej niepodległości.
Zdaniem Rusłana Szoszyna można jednoznacznie wnioskować, że Rosja nie uznaje zmian, które zaszły w 1991 roku, i uważa Ukrainę za strefę swoich wpływów, negując tym samym suwerenność sąsiada. - Kreml domaga się gwarancji ze strony zachodnich państw, członków NATO, że Ukraina nigdy nie zostanie członkiem NATO. Nawet teoretyczna deklaracja oznaczałaby, że Moskwa decyduje o polityce zagranicznej Ukrainy - tłumaczył dziennikarz. - Nie rozmawia się tak o państwach niepodległych. Walka o przywrócenie Ukrainy do strefy rosyjskiej trwa, nie tylko w Donbasie.
Ukraina realnie zagrożona
- To podnoszenie stawek przed rozmowami z Bidenem, ze Stanami Zjednoczonymi - podkreślił Rusłan Szoszyn. - Zaczynają wyłapywać ludzi i oskarżać ich o terroryzm i współpracę z wywiadem ukraińskim. Dziś (2.12) wyszło oświadczenie Federalnej Służy Bezpieczeństwa, jakoby Ukraińcy szykowali zamachy terrorystyczne w Rosji. To nic dobrego nie wróży - dodał.
Jak to się ma do obecnej sytuacji Polski? W roszczeniach Kremla pojawił się wątek dotyczący nieinstalowania przez NATO dodatkowej broni przy granicy z Rosją. Tymczasem Federacja umieszcza w Obwodzie Kaliningradzkim i na Białorusi nowoczesne militaria. - Robią pięć kroków do przodu, a potem oskarżają o to Zachód - zaznaczył nasz gość. - To próba uzasadnienia obecnej rosyjskiej polityki wobec sąsiadów.
Czytaj także:
Białoruś, która jeszcze niedawno przeżywała renesans tożsamościowy, od wyborów prezydenckich w 2020 roku jest systematycznie rusyfikowana. Represje dotykają polską mniejszość, szczególnie Związek Polaków na Białorusi. Członkowie polonijnych organizacji systematycznie schodzą do podziemia.
***
Aleksander Łukaszenka jest prezydentem Białorusi od 1994 roku, od 2020 roku kraje Unii Europejskiej, w tym Polska, nie uznają go za legalnego przedstawiciela tego państwa na arenie międzynarodowej.
Łukaszenka, występując na konferencji prasowej, wspominał wydarzenia z 2020 roku, gdy po wyborach doszło do protestów, a Rosja zaoferowała Białorusi wsparcie. Wtedy informowano o gotowości wysłania na Białoruś rezerw sił rosyjskiego MSW do tłumienia protestów. Łukaszenka powiedział, że "tłumaczył Putinowi, że nie ma takiej potrzeby, tym bardziej że miał na podorędziu całą armię i jeśli byłoby to konieczne, nie zawahałby się jej użyć". Wskazał również, że w białoruskich protestach brało udział, według obliczeń służb, nie więcej niż 46,7 tys. osób, przy czym ich trzon stanowili ludzie agresywni.
Odnosząc się do wydarzeń sprzed ponad roku, Aleksander Łukaszenka zapewnił, że kampania wyborcza przebiegała w sposób przejrzysty i w warunkach "totalnej jawności". Jak mówił, on sam nie miał czasu aktywnie uczestniczyć w kampanii, bo zajmował się walką z pandemią COVID-19.
9 sierpnia 2020 roku na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie, w których za zwycięzcę uznano ubiegającego się o reelekcję Łukaszenkę - zdobył on 80,1 proc. głosów. Według oficjalnych wyników jego oponentka Swiatłana Cichanouska zdobyła zaledwie 10,1 proc. głosów. W kraju wybuchły masowe protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów.
(PAP)
Zobacz serwis specjalny Polskiego Radia: www.białoruś.polskieradio.pl
***
Tytuł audycji: O wszystkim z kulturą
Prowadził: Michał Szułdrzyński
Gość: Rusłan Szoszyn (dziennikarz "Rzeczpospolitej")
Data emisji: 2.12.2021
Godzina emisji: 17.30