Bracia Olesiowie zgodnie stwierdzili, że muzyka Tomasza Stańko towarzyszy im od wielu lat. - Jako pierwszą autorską płytę poznaliśmy chyba "Purple Sun", album nagrany ze Zbigniewem Seifertem. Nasz debiutancki album ukazał się w oficynie Polonia Records, w ramach rozliczenia wzięliśmy od wydawcy wiele płyt Tomasza Stańko, poznaliśmy jego twórczość dosyć dokładnie - mówili.
Tomasz Stańko był jeden
- W muzyce zawsze podążam za melodią, nieważne, jaka jest. Gdy komponuję, to nie zaczynam od harmonii i akordów. Ta wolność bardzo pomaga, podążanie za melodią tworzy nową rzeczywistość, zdarzyło się nam to choćby podczas grania z Mikołajem Trzaską. To kwestia podejścia do myślenia o muzyce, budowania improwizacji - powiedział Bartłomiej Oleś. - Zawsze chodziło nam o ucieczkę od cykliczności formy, tworzenie bez tych ograniczeń. Ta linearność w myśleniu Tomasza Stańko o graniu była także jakimś pomysłem, jak wybrnąć z tej pułapki. Ludzie, którzy powołują do życia nowe byty, to wizjonerzy. Tomasz Stańko był jeden - dodał Marcin Oleś.
Pasja, która wciąż się rozwija
Bartłomiej i Marcin Olesiowie przyznali, że pierwsze pokolenie w ich rodzinie zajmowało się muzyką amatorsko. - My to już pokolenie trzecie, nasi ojcowie i wujkowie byli już wykształconymi muzykami, a dalej nie sięgaliśmy, może trzeba to zbadać. Kuzynostwo zaraziło nas miłością do muzyki, a ojciec pokierował w stronę edukacji, aby wybrać instrument i skończyć szkołę. To wciąż jest moją życiową pasją, staram się cały czas rozwijać - mówił Bartłomiej Oleś.
29:05 2022_07_08 17_30_05_PR2_O_wszystkim_z_kultura.mp3 Bracia Olesiowie: Tomasz Stańko umiał nadawać znaczenia nutom (O wszystkim z kulturą/Dwójka)
Marcin Oleś dodał, że ojciec matki był elektronikiem amatorem. - Był totalnym pasjonatem muzyki, słuchał jej bardzo dużo na magnetofonach szpulowych, które samodzielnie składał. Był stuprocentowym melomanem, któremu brakowało umiejętności grania. Nasiąkaliśmy muzyką od najmłodszych lat - stwierdził.
Trudne początki
Bartłomiej mówił o perypetiach w czasie swej muzycznej edukacji. - Zacząłem od perkusji, potem zafascynowany jazzem chciałem grać na saksofonie. Ojciec mówił, że jeśli będę umiał grać na klarnecie, to z saksofonem sobie poradzę, a ja klarnetu nie lubiłem. Wróciłem do perkusji - wspominał.
Marcin powiedział, że zaczynał od gry na akordeonie, a nie cierpi tego do tej pory. - Nie lubię być do niego przykuwany. Potem pojawił się kontrabas i pasja do malarstwa. Do 19. roku życia myślałem o sobie jako malarzu, ale nie dostałem się na Akademię Sztuk Pięknych. Nigdy nie zaniechałem grania. Momentem przełomowym było wysłuchanie albumu "Anthropology" Charliego Parkera, to był wielki szok. Przez następnych kilka lat próbowaliśmy odkryć, co w tej muzyce jest dla nas tak fascynującego. Chodzi o ekspresję, język wypowiedzi, materia muzyczna i człowiek ją wykonujący stanowią jedność - podkreślił.
Artysta i jego dzieło to jedność
- Wirtuozeria również jest fascynująca, to nieodzowne w byciu muzykiem. Ten namysł przy każdym dźwięku jest niezapisywalny, tego się nie da nauczyć, to nie zdarza się często. Staramy się zostawić kawałek siebie w tym, co się dzieje - mówił perkusista. - Nasze muzyczne wybory pozostały z nami: Charlie Parker, Billie Holiday, Glenn Gould. Bardzo mocna identyfikacja artysty z jego dziełem jest bardzo ważna, my jesteśmy przez nią przyciągani - zaznaczył kontrabasista.
***
Tytuł audycji: O wszystkim z kulturą
Prowadził: Andrzej Zieliński
Goście: Bartłomiej Oleś (perkusista), Marcin Oleś (kontrabasista)
Data emisji: 8.07.2022
Godzina emisji: 17.30
mo