Weź udział w Dwójkowej aukcji na rzecz Mokotowskiego Hospicjum Świętego Krzyża>>>
To najstarsze - stworzone w 1987 roku - hospicjum na Mazowszu i jedno z najstarszych w Polsce. Istotną część jego misji stanowi pomoc przy przekraczaniu bramy pomiędzy tym, co tu - a tym, co Tam... Wbrew stereotypowi hospicjum równie wiele czyni dla ratowania życia. - Poza opieką paliatywną świadczoną w domu naszych podopiecznych prowadzimy także niewielkie ambulatorium przy ulicy Magazynowej. Niedaleko od Galerii Mokotów i bardzo blisko Telewizji Polskiej, choć prawie nikt z warszawskich przechodniów nie ma o tym pojęcia - wyjaśnił w rozmowie z Hanną Marią Gizą dr Tomasz Chwyczko, wspomagający Hospicjum jako kardiolog oraz internista. - Trafiają do nas ludzie z całej Warszawy, zwykle bez ubezpieczenia. Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, opieka medyczna w Polsce nie dla każdego jest bezpłatna. Wydajemy też posiłki, nawet 300 dziennie - dodał.
dr Tomasz Chwyczko
Chyba największym wyzwaniem dla Hospicjum jest praca z bezdomnymi ulicznymi. - Polska podpisała zobowiązanie wobec Unii Europejskiej, że ten problem zostanie całkowicie rozwiązany do 2015 roku. Tymczasem liczba bezdomnych ulicznych w naszym kraju systematycznie rośnie - zwróciła uwagę Magdalena Hozer-Chachulska. - Trudną sprawą bywa dotarcie do tych ludzi. To bardzo zranione osoby, które nie chcą nas słuchać. Mają swoje kryjówki w najbardziej zaskakujących miejscach i nie życzą sobie wizyt osób z zewnątrz. Wato jednak się starać. Na przykład pana Marka już trzykrotnie "wyciągaliśmy z trumny". A teraz ma się całkiem dobrze i bardzo pomaga Hospicjum - opowiadała.
A jak doszło do powstania Mokotowskiego Hospicjum Świętego Krzyża? - Mniej więcej od 12. roku życia miałam poczucie, że mam w życiu jakieś zadanie do wykonania, którego nie realizuję. I czułam się z tym bardzo źle - zdradziła założycielka i prezes Hospicjum. - Wszystko zmieniła choroba mojej mamy. Miała ona 85 lat i była połamana na kawałki, ale nie godziła się na szpital. Zajęłam się więc nią w domu, choć na początku nie umiałam tego w ogóle robić i musiałam się bardzo wiele nauczyć od dobrych ludzi - wspominała Magdalena Hozer-Chachulska. - Zdałam sobie wtedy sprawę, że obłożnie chore osoby nie mogą w Polsce liczyć na żadną pomoc, chyba że dysponują wielkimi pieniędzmi. Dodam, że choroba mamy niemal doprowadziła mojego, również poważnie chorego, brata do samobójstwa, a mnie przywiodła na skraj załamania... - wyznała.
Niezwykły gość "Sezonu na Dwójkę" opowiedział w bardzo szczery i wzruszający sposób o procesie swojego nawrócenia oraz o początkach działalności Hospicjum. Z audycji można się ponadto dowiedzieć, w jaki sposób pomóc placówce. Zachęcamy do słuchania załączonego nagrania.
mm/mc