– Mamy do czynienia z dużym wyzwaniem – przyznał Sebastian Cichocki, socjolog, kurator, krytyk sztuki, zastępca dyrektora Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. – Galerie sztuki współczesnej na całym świecie pożądają prac Ai Weiweia. U nas natomiast trafiło ono pod ziemię, ale takie właśnie działanie zakładał kontrakt podpisany z artystą – mówił.
Do Warszawy sprowadzono trzysta kilogramów replik rozbitych czternastowiecznych waz wykonanych w studiu Ai Weiweia. Zakopano je w Parku Rzeźby na warszawskim Bródnie w trzech cylindrycznych dołach o określonej w kontrakcie średnicy. Praca nigdy nie może zostać przeniesiona w inne miejsce.
– Być może trudno myśleć o tym dziele jako rzeźbie, ja jednak konsekwentnie je tak nazywam – powiedział Sebastian Cichocki. – Jej częścią jest nie tylko ziemia i skorupy waz, lecz także fizyczność pracy, którą wykonaliśmy w parku. Pięknie wyglądające dziury były swego rodzaju antyrzeźbą, która została wypełniona ziemią i kawałkami waz. Powstała rzeźba, której górna krawędź pokrywa się z poziomem ziemi. Jest więc niewidoczna, ale mam poczucie, że Ai Weiwei znalazł się przez to w samym centrum bródnowskiego parku – dodał.
Za sprowadzeniem dzieła do Polski stoi rzeźbiarz i performer Paweł Althamer, pomysłodawca Parku Rzeźby. W nagranej w dniu akcji rozmowie opowiadał o swojej podróży do Aia Weiweia i spotkaniu z nim. Rafał Żwirek, socjolog, filmowiec i fotograf, który mu towarzyszył, tłumaczył ideę dzieła chińskiego artysty. – Ai Weiwei powiedział, że praca warszawska jest niewidzialna, ponieważ w przestrzeni publicznej jest wiele niewidzialnych rzeczy, o których nie wiemy lub nie chcemy pamiętać. Jedną z takich rzeczy jest historia. To się wiąże m.in. z placem Tian'anmen, z tym, że Chiny zapominają o tym, co się tam zdarzyło. Myślę, że Ai Weiwei jest tym rozczarowany – mówił.
Gościem prowadzonej przez Pawła Siwka audycji "O wszystkim z kulturą" był również dr Marcin Jacoby z Zakładu Sinologii Wydziału Orientalistycznego UW. Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
mc/ei