Gdy w lutym 1984 roku Dariusz Miłkowski został kierownikiem artystycznym Teatru Rozrywki w Chorzowie (wówczas Music Hall Telewizji Polskiej), na widowni nie było nawet foteli. - Wszyscy się chcieli pozbyć kłopotu - mówi w "Spotkaniu z Mistrzem". - Zaproponowano mi, żebym się tam zajął repertuarem współczesnego teatru muzycznego, czyli musicalem. I się oczywiście zgodziłem.
Zapytany o to, kiedy zaczęła się jego przygoda z musicalem, odpowiada, że pełni mógł go docenić dopiero w Londynie, gdzie w czasach studenckich spędzał wakacje. W Polsce był to wtedy jeszcze gatunek pogardzany, uznawany za "pierwszorzędną sztukę drugorzędną". - Repertuar, który zobaczyłem w Wielkiej Brytanii, był prawdziwym odkryciem.
Jak wspomina, takie zjawiska teatralne jak "Jesus Christ Superstar", "Rocky Horror Show", "Evita" uświadomiły mu, że teatr muzyczny daje orgomne możliwości, choć jest też wyjątkowo trudny. Wymaga zupełnie innego aktorstwa, innego reżyserowania. Bardziej niż w operze potrzeba w nim łącznika między muzyką, która jest konstrukcją spektaklu, a formą dramatyczną, która niesie treści.
- Zauważyłem wtedy, że musical nie jest głupi i nie wywodzi się z operetki. Przecież "Jesus Christ Superstar" to nie są jasełka. Porusza się tam naprawdę poważne tematy.
Teatr Rozrywki funkcjonuje już ponad dwadzieścia sześć lat i może być uznany za rodzaj wizytówki Chorzowa i Śląska. - Udało nam się, że Ślązacy go pokochali i uważają za własny - mówi Miłkowski, który do dziś jest jego dyrektorem. - To ogromnie pobudzające i zobowiązujące.
Rozmawiała Anna Retmaniak.
(AK)
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy wybrać dźwięk "Dariusz Miłkowski" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.