Od wielu lat toczy się dyskusja czy działania teatralne prowadzone z osobami niepełnosprawnymi są bardziej teatrem, czy terapią. Liczy się ich wymiar estetyczny, czy też etyczny? W Warszawie działa prowadzony przez Justynę Sobczyk Teatr 21, a niedawno można było obejrzeć spektakl szwajcarskiego Teatru Hora, od dwudziestu lat przygotowującego przedstawienia z udziałem osób z upośledzeniem umysłowym. Spektakl z zespołem tego teatru przygotował wybitny choreograf Jerome Bel. W "Notatniku Dwójki" rozmawialiśmy z twórcami tych teatrów: Justyną Sobczyk i Ursem Beelerem.
Zapytaliśmy naszych gości co skłoniło ich do wyboru takiej drogi artystycznej, co ich fascynuje, martwi i daje siły do dalszego działania. – Zdecydowałem się na pracę z ludźmi upośledzonymi umysłowo i daje mi ona wiele satysfakcji, przede wszystkim dlatego, że chcę odkrywać ukryty potencjał moich aktorów. Społeczeństwo żyje w pośpiechu, wszyscy gdzieś biegniemy. Osoby, które nie mogą w tym pędzie uczestniczyć są wykluczane. Jeżeli tylko trochę zwolnimy, to okazuje się, że to my wiele rzeczy pomijamy, a oni widzą więcej, bo dokładnie przyglądają się wszystkiemu co znajduje się wokół nich – opowiadał w Dwójce Urs Beeler.
Justyna Sobczyk swoją wizję teatru dla osób niepełnosprawnych przedstawia w następujący sposób: – Bardzo bym chciała, żeby ten teatr miał swoje miejsce w przestrzeni miasta. Uważam, że jest on potrzebny - podkreślała.
Ostatnio Teatr 21 wystawiał spektakl "Ja jestem Ja", przeznaczony dla przedszkolaków. - Graliśmy go dla stu sześćdziesięciorga dzieci w wieku około czterech lat. Na scenie wystąpiło jedenastu aktorów z Zespołem Downa i autyzmem i dali radę. Teraz staram się przekonywać nauczycieli, żeby przychodzili ze swoimi klasami na spektakl "Śmiertelnie trudna gra" i widzę jak trudno, kogoś namówić, bo słyszę: "Ja bym chciał, ale nie wiem czy te dzieci są przygotowane na kontakt z niepełnosprawnymi" – mówiła w "Notatniku Dwójki".
Naszego gościa czasami opanowuje też zwątpienie. – Potrafię sobie wyobrazić przestrzeń, w której moglibyśmy grać nasze przedstawienia, bo mamy już bogaty repertuar. Zastanawiam się, czy produkować dalej te spektakle, bo my nie mamy już co z nimi robić. Ewidentnie funkcjonujemy dzięki takiemu sprzymierzeńcowi jakim jest Instytut Teatralny – podkreślała w rozmowie Justyna Sobczyk z warszawskiego Teatru 21.
Audycję przygotowała Monika Pilch.
WŁ