Żaden z polskich kompozytorów nie kultywuje tradycji kwartetu smyczkowego tak, jak Krzysztof Meyer. Kompozytor debiutował tego typu utworem w 1961 r. Cztery lata później jego kwartet wykonany został na festiwalu Warszawska Jesień. Twórca przyznaje, że fascynuje go nie tylko brzmienie instrumentów smyczkowych, lecz także muzyka kameralna w ogóle. – To dla mnie najwyższa forma muzyki – powiedział. – Oczywiście dostępna jest znacznie mniejszej liczbie słuchaczy niż muzyka symfoniczna, ale w tym wypadku nie ma to znaczenia – dodał.
Krystian Zimerman: nie gram na fortepianie, tylko na sali koncertowej >>>
Artysta wspominał, że z kameralistyką związane są jego pierwsze w życiu muzyczne wrażenia. – Moja babcia była pianistką i organizowała koncerty domowe. Słyszałem tam kameralne dzieła Mozarta, Beethovena, Schuberta, Schumanna, Brahmsa... Wychowałem się na tym i ten sentyment pozostał na zawsze. Dlatego tak chętnie pisałem i piszę muzykę kameralną, nie tylko zresztą kwartety smyczkowe – opowiadał.
W sztuce kompozytorskiej Krzysztofa Meyera z biegiem lat zmieniał się sposób tworzenia utworów na ten zespół. Zaczęło się od poszukiwań sonorystycznych, potem jednak artysta poszedł w inną stronę. – Wszyscy kompozytorzy mojego pokolenia zaczynali od sonorystyki, bo wydawało się nam, że to muzyka przyszłości. Później okazało się, że nie było tak, jak sobie wyobrażaliśmy – mówił.
Więcej - w nagraniu rozmowy.
Joanna Wnuk-Nazarowa: mamy salę na miarę NOSPR >>>
***
W przerwie transmisji z Festiwalu Otwarcia nowej siedziby NOSPR wysłuchaliśmy także Arkadiusza Kubicy, skrzypka Kwartetu Śląskiego, który podczas tego koncertu wykonał utwór Krzysztofa Meyera.
Z gośćmi Dwójki rozmawiała Anna Skulska.
Sala koncertowa NOSPR: wyborna dla słuchaczy, wymagająca dla muzyków >>>
mc/bch