- Mój status literacki jest szczególny. Jestem dosyć leniwym pisarzem. Wydaję książkę mniej więcej raz na dziesięć lat i zostaję potem zapomniany. Nawet bardzo doświadczeni krytycy dwukrotnie traktowali mnie jako debiutanta - powiedział Marian Pilot po wręczeniu mu najbardziej prestiżowej literackiej nagrody w Polsce. Pilot pisze gwarą, łączy prozę "nurtu chłopskiego" z tradycją gombrowiczowską.
Nagrodzona książka "Pióropusz" dzieje się w Siedlikowie koło Ostrzeszowa w Wielkopolsce i napisana jest słowami, które Pilot pamięta z dzieciństwa. Ale, jak tłumaczy pisarz w Dwójce, nie chce nauczać, ani moralizować, po prostu do gawry, która teraz już prawie zupełnie zanikła, ma stosunek nabożny.
- 50 lat temu był taki moment, że właściwie w każdym domu było obowiązkowe pudełko, które mówiło Pierwszym Programem Polskiego Radia - wspomina - To był zupełnie inny język i od tego czasu się zaczęła wielka zmiana, stopniowe odchodzenie od pierwotnego słowa. To nawet bolesne, bo teraz mówi się tym samym językiem wszędzie.
Nagroda Nike dla "Pióropusza" będzie miała ogromne przełożenie na to, co przeczytają ludzie w Polsce i za granicą. - To najbardziej przekłada się na tłumaczenia, jeśli zagraniczne wydawnictwa pytają o książki, to zazwyczaj pytają o laureatów tej nagrody - opowiada Sobolewska.
W tym roku w finałowej siódemce książek nominowanych do literackiej nagrody Nike znalazły się powieści "Chmurdalia" Joanny Bator, "Balladyny i romanse" Ignacego Karpowicza, "Pióropusz" Mariana Pilota, tom opowiadań "Obsoletki" Justyny Bargielskiej, eseje "Dno oko. Eseje o fotografii" Wojciecha Nowickiego, "Dziennik pisany później" Andrzeja Stasiuka oraz tom pierwszy "Dziennika" Sławomira Mrożka.
- Warto, żeby wszystkie książki z tej siódemki przeczytać - mówi krytyczka literacka Justyna Sobolewska. Posłuchaj wypowiedzi z Dwójki.
usc/na podst.Dwójka,PAP