Stanisław Janicki jest autorem legendarnego programu TVP pt. "W starym kinie". Był to najdłużej nadawany program filmowy w historii polskiej telewizji (od 1967 do 1999 r.). Kontynuuje swoją działalność w Kino Polska. Jak podkreśla nieetatową, bo nigdy nie był pracownikiem etatowym żadnej telewizji.
Janicki wspomina, że kinem zarażał się stopniowo. - To był proces, bo nic nie dzieje się jednorazowo, nagle i niespodziewanie - powiedział. Natomiast z Królewny Śnieżki pamięta każdą sekwencję. Film ponownie zobaczył z okazji swojego jubileuszu, gdy skończył 70 lat. - Dostałem od dziennikarza prezent. Była to kaseta z Królewną Śnieżką. Wtedy się skalałem, bo obejrzałem drugi raz. Nie mogę już mówić, że pamiętam z 1939 roku te sceny - powiedział Janicki. Jego zdaniem najważniejsze jednak było to, że ten film do niego trafił.
Po II wojnie światowej pierwszym filmem, który widział był "Znachor". Jak mówi, w kinie szczególnym, bo miejscowości Skoczów na Śląsku Cieszyńskim. - Tam jest jedno z najstarszych kin w Polsce czynnych po dziś dzień, z 1913 roku - powiedział Janicki. Jednak i tym razem nic więcej z fascynacji kinem nie wynikło. Kolejny film, który zrobił na nim wrażenie, był "Nieznany śpiewak” z Tino Rossi. - To był szlagier nad szlagierami - powiedział Janicki. Pamięta go bardzo dobrze, bo wychodząc do kina zbił okulary i cały seans patrzył na ekran przez malutkie szkiełko.
Stanisław Janicki wspomina, że był wtedy radiotą i często słuchał zagranicznych stacji. A zawodem, który, jak mu się wydawało, najbliższy był jego fascynacji, było dziennikarstwo. Jednak pierwszą specjalizacją, którą robił był sport. Ostatecznie zdecydował się na specjalizację filmową u prof. Jerzego Teopliza. U niego napisał pracę magisterską, która została wydana. - Gdy mam chandrę, to sięgam po nią. Wprawa mnie w cudowny humor. Stek banałów - powiedział Janicki.
Ze Stanisławem Janickim rozmawiała Anna Stempniak
tj