Jak "Księżycowy Pierrot" pogodził mowę ze śpiewem

Ostatnia aktualizacja: 29.09.2014 17:00
– Ten utwór wywołał wstrząs prawdziwy, nie tylko wśród publiczności, ale też wśród samych muzyków. Wywarł on ogromny wpływ na wielu kompozytorów - o rewolucyjnym dziele "Pierrot Lunaire" Arnolda Schoenberga opowiadały w Dwójce dr hab. Iwona Lindstedt, muzykolog z UW, oraz Agata Zubel, śpiewaczka i kompozytorka.
Audio
  • "Pierrot Lunaire" Arnolda Schoenberga w omówieniu dr hab. Iwony Lindstedt oraz Agaty Zubel (Bariera dźwięku/Dwójka)
Juan Gris Pierrot
Juan Gris "Pierrot"Foto: Wikipedia/domena publiczna

Powstały w 1912 "Pierrot Lunaire" to dzieło od którego poniekąd dokonało się wielkie przewartościowanie w muzyce XX wieku. Wielu twórców, wśród nich Arnold Schoenberg, odrzuciło wówczas uświęcone tradycją zasady pisania muzyki i rozpoczęło eksperymenty z jej strukturą. - "Pierrot Lunaire" zaskakiwał ówczesną publiczność brzmieniem - wyjaśniała dr hab. Iwona Lindstedt. - Schoenberg bawi się w nim możliwościami kwintetu w ten sposób, że rzadko kiedy używa na raz wszystkich instrumentów. Pokazuje, że z takiego małego zespoliku można wydobyć subtelne odcienie barw - dodała.

Muzykolożka podkreślała, że "Księżycowego Pierrota" należy słuchać, skupiając się na barwach właśnie. - Żeby go zrozumieć, trzeba zaprzestać poszukiwania w nim melodii i zjawisk tradycyjnych. Warto otworzyć uszy - zaznaczyła.

Na inny walor utworu "Pierrot Lunaire" zwracała uwagę Agata Zubel. - Do czasów tego dzieła obowiązywała wyłącznie klasyczna emisja głosu. Schoenberg jest ojcem nowej techniki wokalnej zwanej "sprechgesang" – wyjaśniła.

Jej zasady kompozytor wyjaśnił we wstępie do partytury, gdzie tłumaczył na czym polega różnica między mową a śpiewem i w jaki sposób można połączyć obie te czynności. - Zauważmy, że jeżeli mówimy, to nie zatrzymujemy samogłosek, natomiast jeżeli śpiewamy, to samogłoski są zatrzymywane na różnych wysokościach - mówiła Zubel. - Jeżeli od sytuacji zatrzymywania samogłosek na konkretnych wysokościach przejdziemy płynnie do mowy, czyli glissandowania tych samogłosek w stronę następnej wysokości, to uzyskamy technikę "sprechgesang".

Artystka podkreślała, że sam utwór jest bardzo trudny wykonawczo, gdyż mamy w nim do czynienia z zaawansowaną atonalnością. - "Sprechgesang" nie sprawia, że można oszukiwać w wysokościach dźwięku. Wszystko jest tu bardzo precyzyjnie zapisane – powiedziała.

Więcej na temat przełomowego dzieła Arnolda Schoenberga - w nagraniu audycji Adama Suprynowicza "Bariera dźwięku".

bch/mm

Czytaj także

Eugeniusz Rudnik: na śmietniku znalazłem Holoubka czytającego Mickiewicza

Ostatnia aktualizacja: 29.04.2014 13:00
- Moim mistrzem był Władysław Hasior. On potrafił podnieść do rangi sztuki znalezioną na śmietniku lalkę bez głowy. Ja robię to samo z dźwiękowymi odpadami - mówił w Dwójce legendarny radiowy plądrofonista i pionier polskiej muzyki elektroakustycznej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Andrzej Bieżan. Anarchista-dżentelmen i prorok we własnym kraju

Ostatnia aktualizacja: 18.05.2014 18:00
- Był akademickim kompozytorem, a jednocześnie rasowym kontestatorem. Dziś jego muzyka okazuje się zaskakująco aktualna - mówił w "Bitej godzinie" Bolesław Błaszczyk, eksperymentujący wiolonczelista i badacza twórczości Andrzeja Bieżana.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Andrzej Kwieciński: należy pisać dla, a nie pod słuchacza

Ostatnia aktualizacja: 16.06.2014 12:00
- To, co chcę pisać, to muzyka, która operuje współczesnym językiem, ale w niebezpośredni sposób odnosi się do lat minionych - mówił w Dwójce zwycięzca Trybuny Kompozytorów w kategorii twórców do trzydziestego roku życia.
rozwiń zwiń