Podszywanie się pod afrykańskich ambasadorów, niekontrolowane bałaganiarstwo, walka o spokój w strefie wojny, czy codzienność azjatyckich prostytutek. Planete+ Doc Film Festiwal to szansa, by poznać życie skrajnie różne od tego, które znamy.
Dziennikarze Trójki i Portalu polskieradio.pl recenzują 13 filmów z konkursu głównego. To tylko czubek góry lodowej, w programie festiwalu 160 historii. Trójka jest patronem medialnym wydarzenia.
Michał Nogaś
Ambasador
Ambassador, The / Ambassadøren, reż. Mads Brügger, Dania, 2011
"Jeśli Kongo było jądrem ciemności, ten kraj jest dodatkiem…" – tak mówi o Republice Środkowoafrykańskiej duński dziennikarz i reżyser Mads Brugger. W swoim najnowszym filmie opowiada historię o tym, jak został… dyplomatą. Nawiązał kontakt z firmami sprzedającymi i uwierzytelniającymi tytuły (funkcje?) ambasadorów lub konsulów. Dzięki dużym pieniądzom stał się przedstawicielem Liberii przy rządzie w Bangi. I rozpoczął nieprzyjemną grę z handlarzami diamentów…
Niesamowity, wciągający dokument, który ogląda się jak kolejną opowieść o przygodach Jamesa Bonda. Z tym, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Brugger pokazuje, że skorumpowani we współczesnym świecie są wszyscy – i to na każdym poziomie.
Film zostanie pokazany w Studiu im. Agnieszki Osieckiej we wtorek, 15 maja, o 19:00. Po seansie – „Klub Trójki”, który poprowadzi Jerzy Sosnowski.
Niech żyją antypody!
Vivan Las Antipodas!, reż. Wiktor Kossakowski, Niemcy/Holandia/Argentyna/Chile, 2011
Entre Rios w Argentynie – Szanghaj. Patagonia w Chile – Jezioro Bajkał. Hawajska Big Island – Kuba w Botswanie. Miraflores w Hiszpanii – nowozelandzki Castle Point. Gdy spojrzeć na mapę świata, połączyć te miejsca linią prostą, otrzymamy odpowiedź – to antypody.
Przez prawie dwie godziny obserwujemy te miejsca, leżące dokładnie po drugiej stronie globu (względem siebie). Niespieszne życie, przyrodę, zwierzęta i ludzi. Film to piękna opowieść o odmienności, o trwaniu wbrew warunkom… Dziewczynka znad Bajkału mówi: „Chciałabym być wodą w następnym życiu”. Sprzedawczyni z małego sklepu w sercu buszu w Botswanie żali się: „Pewnego dnia słonie wejdą mi do sklepu”.
Różnorodność świata, pokazana w „Niech żyją antypody!” jednocześnie poraża i zachwyca, a mistrzowskie zdjęcia hipnotyzują.
Chiny. Waga ciężka
China Heavyweight, reż. Yung Chang, Kanada/Chiny, 2012, 89 min
W 1959 roku przewodniczący Mao zdecydował, że boks, na zachodnią modłę, jest zbyt amerykański i zbyt brutalny. Trzydzieści lat później władze w Pekinie zmieniły zdanie. I rozpoczęło się prawdziwe polowanie na młode talenty.
Film zabiera widza do chińskiej prowincji Syczuan. W jednej ze szkół podstawowych trwa właśnie rekrutacja do akademii boksu, dziewczynki (sic!) i chłopcy prężą się. Mogą zostać królowymi i królami ringu, a to dla nich i ich rodzin, w przeważającej liczbie – wiejskich, ogromna, być może jedyna w życiu szansa… Ale to także pułapka, wejście w świat nie do końca sportowych rozgrywek. Bo nad wszystkim czuwa partia, żądająca od trenerów kolejnych mistrzów.
Wspaniałe dynamiczne zdjęcia, prawdziwy portret chińskiego społeczeństwa i emocje, które targają młodymi bokserami i ich rodzicami. Na przykład wtedy, gdy jedna z matek mówi do dojrzewającego syna: "Nie mogę patrzeć na kolejne blizny na Twojej młodej twarzy…"
Urszula Schwarzenberg-Czerny
Modelka
Girl Model, reż. David Redmon, Ashley Sabin, USA, 2011
- Czułam, że to jest dokumentowanie nieszczęścia - mówi o filmowaniu "Modelki" reżyserka Ashley Sabin.
13-letnie dziewczyny z syberyjskich miast często z konieczności zdobycia pieniędzy dla rodziny, chcą trafić na wybieg. Dzięki Ashley Arbaugh (była modelka - dziwna, tragiczna postać) trafiają najpierw w ręce typa spod ciemnej gwiazdy - Rosjanina Tigrana, a potem, już w Japonii zajmuje się nimi właściciel agencji modelek Messiah, który, jak mówi Arbaugh, "naprawdę lubi modelki".
Momentami ciężko się ten film ogląda, choć mam wrażenie, że i tak sporo zostało przemilczane.
Moje miasto Delhi
I Was Born In Delhi, reż. Bishnu Dev Halder, Indie, 2011
Początek jest strasznie drażniący. Dwie siostry, o skrajnie różnych charakterach, bez przerwy się kłócą wyciągając niejasne dla widza historie.
Jednak "Mojemu miastu Delhi" udaje się uchwycić coś niezwykłego. W pewnym momencie ma się wrażenie, że dla bohaterek kamera znika. Obserwujemy jak smutno rozwija się ich życie i to w takim zbliżeniu, że wydaje się to wręcz czymś zbyt intymnym.
Niech żyje bałagan
Messies, ein schönes Chaos, reż. Ulrich Grossenbacher, Szwajcaria, 2011
Zbieractwo może być silnym, ale mało rozpoznanym (również w Polsce) uzależnieniem. Filmowcy opowiadają o mężczyźnie, któremu spod kontroli wymyka się kolekcja maszyn rolniczych (nie ma na nic innego miejsca na terenie swojego gospodarstwa) i kobiecie, która mieszka w labiryncie kaset z audycjami radiowymi, których nie ma czasu odsłuchać, ale nie chciałaby stracić.
Bohaterowie "Niech żyje bałagan" zdają sobie sprawę, że mają problem, mówią o tym, ale mimo to nie są fizycznie w stanie wyrzucić czegokolwiek.
Za to zbierając rzeczy dokładnie wiedzą, kiedy my pozbywamy się czegoś zbyt wcześnie.
Agnieszka Szydłowska
5 rozbitych kamer
5 Broken Cameras, reż. Emad Burnat, Guy Davidi, Palestyna/Francja/Izrael/Holandia, 2011
Emad - autor i jeden z bohaterów filmu jest rolnikiem. Jednak jego życie nie polega na śledzeniu cyklu zasiewów i zbiorów, jego życie wyznacza cykl demonstracji, kolejnych aktów agresji, rozpaczy po stracie i stały punkt odniesienia - bezsilność. Emad mieszka w palestyńskiej wiosce Bil'in na Zachodnim Wybrzeżu...Tytułowe kamery to narzędzie oporu Emada. Kiedy izraelskie buldożery wyrywają z korzeniami tysiącletnie drzewa oliwne, kiedy żydowscy osadnicy nocą (i podstępem) zagarniają coraz więcej ziemi, kiedy w zamieszkach giną dorośli i dzieci - on rejestruje to kolejnymi kamerami. Rejestruje (także) z myślą o dzieciach. Mieszkańcy Bil'in zasłynęli swoimi zorganizowanymi protestami, co piątek kolorowy, często rozśpiewany tłum stawał oko w oko z izraelską armią. I to jest sedno opowieści Emada - czy wyrzekając się przemocy, wszelkimi dostępnymi pokojowymi metodami, można walczyć o swoje? Skąd wziąć siłę do takiej walki, gdy wydaje się bezcelowa i przegrana? Jak ocalić w sobie godność? "Tato, dlaczego nie zabiłeś tych żołnierzy, którzy zabili Phila?" pyta Emada najmłodszy syn. Rosnące pokolenie będzie zupełnie inne... Ten film powinien być obowiązkowy!
Bert Stern. Prawdziwy Madman
Bert Stern, Original Madman, reż. Shannah Laumeister, Stany Zjednoczone, 2011
Znam na pamięć opis spotkania Berta Sterna z Marilyn Monroe. Zamieścił go we wstępie do albumu ze zdjęciami, które powstały podczas dwóch sesji, a album ten oglądam regularnie od lat i nadal nie mam dosyć! Jest coś tak magicznego, zmysłowego i prawdziwego w tych zdjęciach...Shannah Laumeister, jedna z muz i modelek Sterna, postanowiła dotrzeć do prawdy o człowieku, który przez całe życie obserwował innych przez obiektyw. Dwie największe pasje Sterna - kobiety i fotografia - łączyły się doskonale. Kariera genialnego fotografa reklamowego, zdjęcia robione największym gwiazdom a potem bolesny upadek na dno narkotykowego uzależnienia - to wszystko jest w tej opowieści. Jednak poza smaczkami z biografii jest to także opowieść o nienasyceniu, próbie życia "tu i teraz", eksplozji pomysłowości i o czasach, w których zdjęcia z piramidami robiło się w Egipcie a nie w komputerze. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie muzyka w tym filmie, ilustrująca pewne sceny - koszmar!
Nocą mogę pomarzyć
At Night I Fly, reż. Michel Wenzer, Szwecja, 2011
New Folsom, więzienie w Stanach Zjednoczonych, jedno z najstarszych i nacięższych, tutaj trafia się głównie z wyrokiem dożywocia. Już na początku filmu strażnik więzienny mówi wprost do kamery "tutaj przesiadują biali, tutaj spotykają się Meksykanie, to teren czarnych". Nazywa brutalnie, ale jasno sytuację w więzieniu, które złą sławę zadzwiędza głównie konfliktom na tle rasowym. Jednak jest w New Folsom miejsce gdzie wybrańcy, niezależnie od koloru skóry i pochodzenia są razem bez podziałów. To mała salka dedykowana resocjalizacji poprzez sztukę! Tu nawet twardziele mają tremę przed występem.
Przeszłość - nie istnieje, przyszłość - poza więzieniem - nie istnieje. Jest tu i teraz. Polecam!
Agnieszka Obszańska
Dług według Margaret Atwood
Payback, reż. Jennifer Baichwal, Kanada, 2011, 82 min
Wdzięczność, kara, wina, sprawiedliwość - co je wszystkie łączy? Dług. Przynajmniej w interpretacji Margaret Atwood , kanadyjskiej pisarki i aktywistki, która wypuściła spod swojego pióra błyskotliwy i pełen erudycji traktat o długu właśnie.
Reżyserka Jennifer Baichwal podąża tym tropem, luźno dobierając niektóre pomysły z książki i ilustrując je ludzkimi historiami.
Z początku błądzimy jak dzieci we mgle, starając się połączyć ze sobą odległe zdawałoby się historie, przeplatane rejestracjami wykładów Atwood. Odwiedzamy wioskę w Albanii, gdzie obserwujemy krwawe porachunki rodzinne. Chwilę później przeskakujemy na Florydę, do miasteczka Immokalee i współczujemy zmuszanym do niewolniczej pracy imigrantom. Pojawia się jeszcze magnat medialny, skruszony więzień i działacz ekologiczny. Co łączy te wszystkie historie? Dług oczywiście.
Niektórzy jeszcze długo po projekcji będą myśleć o tym filmie.
Katarzyna Borowiecka
Chwała dziwkom
Whores' Glory, reż. Michael Glawogger, Niemcy/Austria, 2011
Bangkok, Tajlandia: wchodząc do pracy odbijają karty jak w fabryce, potem wchodzą do szklanej klatki i czekają na wywołanie z numerami przypiętymi do bluzek. Faridpur, Bangladesz: tu mają imiona. Same zaczepiają klientów wchodzących do Miasta Radości, a całą ironię tej nazwy czuć dopiero, gdy zobaczy się warunki, jakie tam panują. Reynosa, Meksyk: emerytowana prostytutka z 40-letnim stażem zdradza, dlaczego była nazywana królową La Zona. Michael Glawogger podchodzi ta blisko jak się da i do prostytutek, i do ich klientów. Powyższy opis jest równie suchy, jak ten film, ale to nie jest zarzut. Glawogger rejestruje, nie ocenia, nie współczuje. To wystarczy.
Mistrz tańca powraca
Ballroom dancer, reż. Christian Holten Bonke & Andreas Koefoed, Dania, 2011
Odkąd obejrzałam „Roztańczonego buntownika” Buza Luhrmanna taniec towarzyski, zwłaszcza w stylu latynoamerykańskim, ma dla mnie pewien wstydliwy urok, chociaż ten świat: brokatu, sztucznych rzęs i sztucznej opalenizny, jest mi zupełnie obcy. Slavik Kryklivyy, bohater filmu Christiana Holten Bonke i Andreasa Koefoeda, to były mistrz świata w tańcach latynoamerykańskich, który chce wrócić na szczyt z nową partnerką (taneczną i życiową). Zostawmy na boku turniejowy blichtr – wyłoni się wielki talent i osobowość. Twórcza pasja, ale i destrukcyjna, ślepa ambicja. I prawdziwe emocje, które, jak się okazuje, łatwiej wyrazić tańcem niż słowami.
Chciałabym podejść do tego filmu z przymrużeniem oka, to – muszę przyznać na serio, że mnie urzekł.
Stacja Jaurès
Jaurès, reż. Vincent Dieutre, Francja, 2012
Niby to zwykła rozmowa dwojga przyjaciół. Jedno (Eva Truffaut) pyta, drugie (Vincent Dieutre) opowiada. Opowiada o miłości. Tej najmocniejszej. I o najszczęśliwszym okresie swojego życia. Najszczęśliwszym, choć naznaczonym niepewnością i przeczuciem końca. A jednocześnie zza tej bardzo intymnej historii związku Vincenta i Simona wyłania się inna – w obrazach zarejestrowanych przez Vincenta. Jego kamera była ustawiona w środku mieszczańskiego, paryskiego domu, filmowała świat za szybą, świat biedy i imigrantów. To od widza zależy, która z tych historii bardziej go poruszy.