W odpowiedzi na szerokie potrzeby społeczne...

Ostatnia aktualizacja: 29.10.2012 14:25
Trwa I Kongres Języka Urzędowego. Językoznawcy starają się nie tylko zdiagnozować przyczyny, dla których język urzędowy nie jest przyjazny obywatelom, ale również radzą, jak szkolić urzędników, by pisali prościej i zrozumialej.
Audio
W odpowiedzi na szerokie potrzeby społeczne...
Foto: sxc.hu

W odpowiedzi na szerokie potrzeby społeczne i wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu określonych grup obywateli, Rada Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, działając na podstawie Ustawy o języku polskim z dn. 7 października 1992 roku z późn. zm. (tekst jednolity Dz. U. nr 43 z 2011 r. poz. 224), obowiązana jest do posiadania wiedzy w temacie polskiego języka urzędowego i aplikacji ww. wiedzy we wszystkich typach i rodzajach projektów adresowanych do obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, jak również do posiadania misji i wizji realizowanej przez adekwatne podmioty.

Tą parodią języka urzędowego prof. Andrzej Markowski rozpoczął I Kongres Języka Urzędowego, który odbywa się w Warszawie.

Prof. Radosław Pawelec podkreślił, że parodia ta obrazuje wiele cech języka urzędowego, w tym tę najgorszą: posługiwanie się bardzo długimi zdaniami.

- Nasz aparat poznawczy funkcjonuje trochę tak jak aparat trawienny lub motoryczny. Nie możemy połknąć połowy bochenka chleba, ani wskoczyć na trzymetrową wysokość, ale całkiem nieźle radzimy sobie, jeśli pokroimy chleb na kromki albo gdy wchodzimy po schodach. Tak samo jest z percepcją tekstu: musi być posegmentowany, podzielony na akapity, punkty, podpunkty.

Z tekstem odpowiednio podzielonym radzimy sobie zarówno w roli odbiorcy, jak i nadawcy. Odbiorca z łatwością rozumie przekaz, nadawca pisze lepiej, logiczniej i – sam rozumie to, co pisze.

Czy język urzędowy nie może być prostszy?

- Jeden z dyskutantów dziś stwierdził na Kongresie, że nie powinniśmy mieć do urzędników pretensji o to, że pewne partie ich tekstów są cytatami z ustaw lub rozporządzeń. Są to teksty od urzędników niezależne. Urzędnicy jednak boją się omawiać taki tekst, wolą go zacytować, bo wtedy nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne zmiany treści czy sensu tego dokumentu – mówi prof. Markowski.

Dyskutanci zwracali także uwagę na to, że sytuacja odbiorcy tekstu urzędniczego jest skomplikowana.

- Jeśli obywatel będzie chciał się odwoływać, to zaangażuje w to prawników. Jeżeli zatem pismo urzędnika jest nieprecyzyjne, może dojść do procesu, który zostanie przegrany – wyjaśnia prof. Pawelec. – Część pism jednak naprawdę można by uprościć, na przykład teksty będące tylko informacjami, nie zaś decyzjami.

Gośćmi Małgorzaty Tułowieckiej byli prof. Andrzej Markowski i prof. Radosław Pawelec, którzy przedstawili swoje referaty podczas Kongresu.

Czytaj także

Nasz język urzędowy

Ostatnia aktualizacja: 07.03.2012 09:00
Goście językowej audycji zastanawiali się nad źródłami urzędniczej nowomowy i odpowiadali na pytania słuchaczy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Pradzieje pisma urzędowego. Skąd ten straszny język?

Ostatnia aktualizacja: 08.03.2012 12:42
Niejednemu zdarzyło się usnąć, czytając wielokrotnie złożone zdania w oficjalnych dokumentach. Nie złorzeczmy na urzędników, bo język tych pism ma fascynującą, tysiącletnią historię.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Metafory, które tracą siłę

Ostatnia aktualizacja: 26.06.2012 19:55
Jak porównać jenota do Układu Warszawskiego i czy bramy mają kulisy - zwłaszcza te spiżowe...
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zdradzi cię własna mowa

Ostatnia aktualizacja: 28.08.2012 10:48
W kolejnej audycji z cyklu "Nasz język współczesny" Małgorzata Tułowiecka rozmawiała ze swoimi gośćmi o wiedzy ukrytej między słowami.
rozwiń zwiń