W 1939 roku Straszewicz w swoim dorobku miał już cykl małych form literackich opublikowanych głównie w warszawskich pismach, ale miał też za sobą tomy zwarte: "Gromy z jasnego nieba", "Przeklętą Wenecję", "Litość". – Były też próby poetyckie i próby dramatyczne, które nawet nie wyszły z jego kajetu, w którym są zebrane juwenilia. Trzeba powiedzieć, że są to trzy duże tomy i sporo tekstów rozproszonych, a także krytyka literacka i publicystyka. W czasie dwudziestolecia Polski międzywojennej był to ktoś, który pokazywał rozmaitość, obfitość polskiej międzywojennej literatury – opowiadała w "Sezonie na Dwójkę" Violetta Wejs-Milewska.
Straszewicz nie pisał o sprawach najbliższych, nie pisał o prowincji, nie oglądał swojego otoczenia, porywał się na sprawy dla polskiego pisarza dosyć wątpliwe. Chciał uprawiać literaturę europejską w pełnym tego słowa znaczeniu. Interesowały go ludzkie historie dziejące się w Europie Środkowej i Europie Zachodniej. – Wszystkie jego mini prozy, które doczekały się publikacji, lub też zostały w juweniliach, one też oscylują wokół wędrówek po kontynencie. Miało to związek z jego licznymi podróżami i obserwacją świata – mówiła autorka książki "Wykorzenieni i wygnani. O twórczości Czesława Straszewicza" Violetta Wejs-Milewska.
Niecałe dwa miesiące przed wybuchem II wojny światowej wypłynął wraz z Witoldem Gombrowiczem transatlantykiem "Chrobry" w rejs do Ameryki Południowej, by nigdy już do Polski nie powrócić. Wybuch wojny zastał go w Argentynie gdzie pozostał jego towarzysz, on zaś wrócił do Europy by wziąć udział w wojnie.
Jego burzliwe wojenne losy zawierają również epizod radiowy - kierował bowiem polską wojenną rozgłośnią "Świt". – W czasie wojny występujący przed mikrofonem Straszewicz był słyszany na polskich statkach i okrętach. Kiedy znalazł się w Montewideo, niektórzy marynarze przypominali mu ten epizod radiowy,a on był z tego bardzo dumny – podkreślała w rozmowie Violetta Wejs-Milewska.
>>> Posłuchaj archiwalnych nagrań związanych z Czesławem Straszewiczem w serwisie Radia Wolności <<<
Po wojnie osiadł w Urugwaju skąd ściągnął go do RWE Jan Nowak-Jeziorański. Straszewicz miał bardzo bogatą kartę radiową. Z jednej strony był komentatorem i publicystą, który występował w audycji "Odwrotna strona medalu" - były to bieżące komentarze polityczne rozgłośni. Z drugiej strony kontynuował swoją linię pisarską. – Dla mnie najciekawsze są jego słuchowiska radiowe, które po sobie pozostawił. Do najlepszych zaliczyłbym "Wyścig rydwanów", w którym sięgnął do konceptu panoramy radiowej – zestawienia dwóch płaszczyzn: historycznej i współczesnej. Słuchowisko ukazało się tuż przed olimpiadą w Rzymie w 1960 roku. Zamysłem audycji było pokazanie ciągłości rywalizacji sportowej na przestrzeni wieków. Wojciech Trojanowski występował jako sprawozdawca sportowy, który relacjonował wyścigi rydwanów, a w słuchowisko były wplecione wątki współczesne o sukcesach polskich sportowców – opowiadał prof. Konrad Tatarowski z Uniwersytetu Łódzkiego, który w latach 80. i 90. pracował w Radiu Wolna Europa.
Gośćmi audycji byli: Violetta Wejs-Milewska, autorka książki "Wykorzenieni i wygnani. O twórczości Czesława Straszewicza" i prof. Konrad Tatarowski.
Audycję przygotowała Ewa Stocka-Kalinowska.
WŁ