Juliusz Machulski przyznał, że pomysł na przedstawienie nosił w sobie od 15 lat. Wtedy planował, że obsadzi w niej Jerzego Stuhra. Miał to być monodram. Ostatecznie napisał sztukę poważną z dosyć przewrotnym i zaskakującym zakończeniem o Niccolo Machiavellim.
"Machia" jest rozpisana na trzy osoby. Pojawią się w niej Adam Ferency, Piotr Głowacki oraz Marta Ledwoń. - Zaczynamy próby. To będzie pierwsza realizacja teatralna mojej własnej sztuki. Podjąłem się jej ze względu na wyjątkowość propozycji, którą dostałem - powiedział reżyser. Zapotrzebowanie na sztukę wyszło właśnie z Teatru Starego w Lublinie. - Miałem pomysł, napisałem, to się spodobało. Czuję się zobowiązany Lublinowi, bo to miasto mojego dzieciństwa. Mam do niego wielki sentyment - dodał.
Piotr Głowacki z Nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego >>>
Machulski przyznał, że w Machiavellim fascynuje go to, że był pierwszym znanym pisarzem i myślicielem, który opisał naturę człowieka w jego nieposkromionej chęci władzy i posiadania wpływu na życie innych. - Jego "Książę" jest nie tylko o tym, jak zdobyć władzę, ale też jak ją utrzymać. Jednocześnie był pierwszym, który oddzielił moralność od polityki. Cel uświęca środki, to jest jego powiedzenie - przypomniał reżyser.
Muzykę do spektaklu skomponował Piotr Selim. "Machię" będzie można zobaczyć 4 maja w Teatrze Starym w Lublinie. Sztuka odwiedzi też inne miasta w Polsce. Machulski nie wykluczył, że przeniesie ją do Teatru Telewizji.
Juliusz Machulski znany jest jednak głównie jako reżyser filmowy. I - jak podkreśla w rozmowie z Martyną Podolską - kino nie przestaje go fascynować. Ogląda bardzo dużo filmów i zdaje sobie sprawę, gdzie znajduje się polska kinematografia. - Mamy ograniczenia, których nie było za czasów komuny. Jeżeli film był kierowany do produkcji, to pieniądze musiały się znaleźć. Dzisiaj nie do końca tak jest - tłumaczył.
Kultura w Polskim Radiu w serwisie You Tube >>>
Jego zdaniem reżyser filmowy to zawód, który można wypełniać do pewnego wieku. - Mało który film twórcy, który skończył 70 lat, bywa ożywczy - stwierdził. Dlatego, gdy zrobił kilkanaście filmów i poznał swoje możliwości, zaczęło go interesować pisanie sztuk teatralnych. - Chciałem się zdywersyfikować. Być może przyjdzie taki czas, że robienie filmów będzie zbyt ciężkim zajęciem, albo nie będzie mnie bawiło, myślę o przyszłości. Na pewno będę chciał opowiadać historie. Teatr i film są na to sposobem - powiedział.
Machulski tłumaczył, że najważniejszym filmem w jego karierze był "Vabank". - Od niego bardzo wiele zależało. Gdyby mi się nie udało, to nie byłoby następnych - powiedział w audycji "Spotkanie z mistrzem". Jak tłumaczył, "Seksmisja" jest córką "Vabanku". - Kierownik zespołu filmowego "Kadr" Jarzy Kawalerowicz, tak był ze mnie zadowolony, że dostałem carte blanche na kolejne produkcje - tłumaczył.
Spotkanie z mistrzem - słuchaj na moje.polskieradio.pl >>
Reżyser przyznał, że jest szczęśliwy, iż jego filmy przetrwały próbę czasu, a do języka potocznego przeszły dialogi, które w nich zawarł. - Przede wszystkim jestem widzem, a potem reżyserem. Wiedziałem, że filmy muszą być dla kogoś. Bez widza nie ma kina i tego się trzymam - stwierdził.
Jaki film planuje obecnie Machulski? Którzy reżyserzy mieli największy wpływ na jego twórczość? Z jakiej literatury czerpie pomysły? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
tj/asz