Reżyseruje, pisze scenariusze, zajmuje się montażem, a ostatnio debiutuje w teatrze. Nie tylko o swojej pracy Dorota Kędzierzawska opowiedziała w Trójce. Do tej rozmowy zaprosiliśmy Słuchaczy Trójki, a także aktorki - Agatę Kuleszę i Magdalenę Boczarską oraz kompozytora i pianistę - Włodka Pawlika.
Dzięki nim to była podróż sentymentalna do czasów dzieciństwa Doroty Kędzierzawskiej, ale i do poszczególnych jej filmów. Pomogła w tym również muzyka, która je wypełniała. Przypomniało ją trio Łukasza Pawlika, które pojawiło się na scenie studia im. Agnieszki Osieckiej.
- Gdy jest się małym, nawet mucha chodząca po stole jest objawieniem, czymś co przyciąga uwagę. Pamiętam taki obrazek z dzieciństwa mojej córki. Była na wsi, mucha spacerowała przed nią, w jej oczach widziałam zdziwienie. To moment w którym wiadomo, że coś co nas otacza jest wielkie, piękne, tajemnicze. Ma się ochotę w to wejść i się zbliżyć - opowiadała artystka.
Dorota Kędzierzawska wyznała Marcinowi Zaborskiemu, że jej wszystkie "objawienia" były związane z planem filmowym. - Odkąd pamiętam, miałam chyba 3 lata, mama zabierała mnie na plan. Musiałam stać cicho w kącie i nie przeszkadzać, bo tak się z mamą umówiłyśmy. Pamiętam terkot kamery i ten moment, kiedy ktoś stawał przed kamerą, zapadała cisza, wydarzała się tajemnica i ta magia, która wisiała wtedy w powietrzu - mówiła.
Reżyserka mówiła, że jej mama zostawiała jej swobodę wyboru. - Zawsze podkreślała, że mamy z siostrą robić w życiu to, co chcemy. Nie było ani zachęt ani odganiania od filmowych zajęć. Jednak nikt tak do końca nie wierzył w to, że mogę zostać reżyserem. Moi znajomi się ze mnie podśmiewali jak mówiłam, że mam takie plany - dodała. Przyznała, że jako nastolatka była potwornie nieśmiała. - Zadzwonienie do nieznanej mi osoby to było pół dnia zbierania się na odwagę - opowiadała.
Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia " Biuro myśli znalezionych ". Program prowadził Marcin Zaborski.
Audycja powstała we współpracy z Narodowym Instytutem Audiowizualnym (NInA).
(mk/mp)