Tia Fuller wspominała, grę w big bandzie Nancy Wilson i mówiła o pierwszym wrażeniu, jakie wywarła na niej przed laty legendarna amerykańska wokalistka. - Wyglądała jak anioł, przepełniała ją gracja i piękno. Czuło się przy tym jej charyzmę, autorytet i mądrość. Pomyślałam wtedy, że tak powinna wyglądać i zachowywać się prawdziwa gwiazda.
Saksofonistka mówiła też o swojej muzycznej ścieżce, w której jazz miesza się z wpływami r'n'b, soulu, a nawet popu. - Zawsze podskórnie czułam, że pop jest częścią mojego języka muzycznego. Jednak dopiero po spędzeniu pięciu lat w zespole Beyoncé, zdałam sobie z tego w pełni sprawę. Oczywiście jej muzyka nie zawiera elementu spontaniczności, który jest tak ważny w jazzie. Postanowiłam jednak połączyć te dwa nurty. Chociaż nie tylko te - kocham przecież zarówno jazz jak i latino, r'n'b, muzykę poważną, soul a nawet rap. W sztuce nie powinno być granic.
Artystka zdradzała w audycji, czego jazzmani mogliby się nauczyć od Beyoncé. - Bez tego czynnika tracą słuchaczy...
***
Rozmawiał: Andrzej Zieliński
Gość: Tia Fuller (saksofonistka)
Data emisji: 27.04.2017
Godzina emisji: 16.50
Materiał został wyemitowany w audycji "Poranek Dwójki".
bch