Mieczyslaw Kosz był niewidomy od wczesnego dzieciństwa. Wszystko, co osiągnął, zawdzięcza swojej pasji do muzyki. Grał, zarabiając na życie, koncertował, komponował, odbierał nagrody. Świat otwierał się na jego muzykę. Wielokrotnie porównywano go do Billa Evansa. W ostatni dzień maja 1973 roku pianista wypadł z okna swojego mieszkania i zginął na miejscu. Do dziś nie wiadomo, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy samobójstwo, ale Krzysztof Karpiński próbuje zrozumieć przyczyny tej tragedii, pisząc biografię "Tylko smutek jest piękny. Opowieść o Mieczysławie Koszu".
Autor biografii podkreśla, że nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy pianista był szczęśliwym człowiekiem, czy nie. - Z jednej strony, jak siadał do fortepianu, czuł się całkowicie wolny, niezależny od nikogo. Uwielbiał to robić, uwielbiał publiczność, szczególnie w mniejszych miejscach, gdzie ją czuł, więc był całkowicie swobodny. Natomiast jeśli chodzi o codzienne życie, miał poważne problemy, a mianowicie każde wyjście na zewnątrz z domu powodowało, że musiał mieć kogoś, kto mu pomoże, ponieważ sam się nie potrafił poruszać. On w ogóle miał problem ze swoim kalectwem. Wiemy, że pamiętał świat, bo stracił wzrok około 12 roku życia, więc z tego powodu miał często obniżony nastrój - podkreślał Krzysztof Karpiński.
W audycji m.in. wysłuchaliśmy archiwalnej rozmowy z pianistą jazzowym i dowiedzieliśmy się, czy naprawdę zmagał się z uzależnieniem.
***
Rozmawiał: Tomasz Obertyn
Gość: Krzysztof Karpiński (autor książki "Tylko smutek jest piękny. Opowieść o Mieczysławie Koszu")
Data emisji: 13.09.2019
Godzina emisji: 8.30
Materiał został wyemitowany w audycji "Poranek Dwójki".
am
Krzysztof Karpiński "Tylko smutek jest piękny. Opowieść o Mieczysławie Koszu"