Sesja pt. "Odzyskajmy zagrabione dzieła sztuki" z udziałem przedstawiciela Wydziału ds. Restytucji Dóbr Kultury w Departamencie Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Strat Wojennych MKDNiS oraz badacza i autora publikacji poświęconych stratom wojennym Roberta Kudelskiego odbyła się w niedzielę podczas XI Kongresu Polska Wielki Projekt, zorganizowanego w Arkadach Kubickiego w Warszawie.
Ponad 80 spraw w toku
Jak poinformował Śliwiński, od 2015 r. udało się odzyskać ponad 500 dzieł sztuki, które "zostały utracone w wyniku II wojny światowej z terenów obecnej Polski". - W tym szczególnie ważna duża kolekcja zbiorów etnograficznych z Łodzi. Co roku kilka obiektów się odnajduje. Muszę też wspomnieć, że cały czas prowadzimy ponad 80 spraw restytucyjnych w 11 krajach na świecie, tak że potencjał naszej pracy jest ogromny - podkreślił.
Muzeum Narodowe odzyskało cenny obraz - "Pod brzozami" Alberta Edelfelta
Przedstawiciel MKDNiS zwrócił uwagę, że odnalezienie utraconego dzieła sztuki to dopiero "początek procesu restytucyjnego, który jest długi i wymagający". - Jeśli chodzi o czas, jaki zajmuje proces restytucji, to możemy powiedzieć, że tak naprawdę jest to od kilku tygodni do kilkunastu lat. Nawet sprawy proste, które opierają się na negocjacjach i dobrej woli strony przeciwnej, trwają nawet kilka miesięcy, a wynika to z faktu, że musimy działać w granicach prawa, opierać się na sformalizowanych standardach, dopełnić formalności, które nam pozwolą wywieźć obiekt z powrotem do kraju i przekazać go placówce muzealnej - wyjaśnił.
Dodał, że kolejny krok po odnalezieniu obiektu to "potwierdzenie tożsamości, czyli zrobienie wszystkiego, żeby strona przeciwna wiedziała, że obiekt jest polską stratą wojenną". - Tutaj najważniejsze są archiwalia - czyli dokumenty, które udało się zachować lub są gdzieś ukryte, a my musimy je odnaleźć - które nam potwierdzą, że dany obiekt jest polską stratą wojenną. Następnie podejmujemy próby negocjacji z posiadaczami co do dobrowolnego zwrotu. Korzystamy też z narzędzi prawnych, współpracujemy z zagranicznymi organami śledczymi - wspomniał Śliwiński.
00:19 11302153_1.mp3 Tomasz Śliwiński o odzyskiwaniu dzieł sztuki zrabowanych z terenów Polski (IAR)
Pracownik resortu zaznaczył, że Wydział ds. Restytucji Dóbr Kultury "nie jest dużym zespołem" i często opiera się "również na wiedzy osób zewnętrznych". - Współpracujemy z ekspertami - przede wszystkim muzealnikami i historykami sztuki, ale także z konserwatorami, którzy wspierają nasze działania, nie tylko przekazując informacje o potencjalnych obiektach, które mogą być polskimi stratami wojennymi, ale którzy w procesie restytucji biorą udział - mówił.
Sens digitalizacji
W ocenie Kudelskiego najnowsza technologia pomaga w poszukiwaniu utraconych dzieł sztuki. - Digitalizacja dokumentów pozwala badaczom trochę sprawniej zapoznawać się z dokumentami, z wiedzą, która jest tam zawarta. Dzięki temu mogą szybciej dostarczać informacji ministerstwu na temat obiektów, które utraciliśmy podczas II wojny światowej. Ale też, oczywiście, trzeba brać pod uwagę to, gdzie te obiekty najczęściej się pojawiają. To są aukcje. Dziś pandemia przyczyniła się do tego, że aukcje często są internetowe, więc te obiekty są zdigitalizowane. Systemy informatyczne mogą dużo szybciej i sprawniej dotrzeć do informacji. Możemy szybciej zobaczyć obiekt, który potem – po pewnej weryfikacji – uznamy za stratę wojenną - stwierdził.
Pytany o skalę strat wojennych, badacz odpowiedział, że prace nad jej zmierzeniem "trwają od lat 40. XX w.". - W pewnym sensie zatrzymaliśmy się na wskaźnikach ilościowych - ile utraciliśmy. W dalszym ciągu opieramy się na danych z tamtego okresu i mówimy, że Polska utraciła ok. 0,5 mln dzieł sztuki. Trzeba tylko pamiętać, że w latach 40. dzieła sztuki były trochę inaczej wyceniane i określane, bo brano pod uwagę te obiekty, które zostały wytworzone w XIX wieku (lub wcześniej - red.). Dziś ten cenzus czasowy trochę się przesunął. Dziś obiektami, które traktujemy jako zabytek, są też obiekty wytworzone na początku XX w. - wyjaśnił.
Zdaniem Kudelskiego przy określaniu skali strat "powinniśmy cofnąć się do definicji zabytku". - To jest nie tylko przedmiot, który jest stary, ma kilkaset lub kilkadziesiąt lat. Dzieło sztuki to obiekt, który jest nośnikiem informacji historycznej. Można też odnieść go do pamięci tożsamości narodowej. To jest obiekt, który jest związany z jakimś dziedzictwem – czy rodziny, która go posiadała, czy państwa, czy muzeum, w którym się znajdował. Dlatego w moim przekonaniu skala strat jest wielokrotnie większa, bo nie mówimy tylko o tych dziełach sztuki, które ukradziono z kolekcji prywatnych czy muzeów, ale również z domów prywatnych. Skala grabieży w czasie II wojny światowej była gigantyczna - podsumował.
Czytaj również:
Kongres - debaty nad strategicznymi wyzwaniami rozwojowymi stojącymi przed Polską w najbliższych dekadach - zakończy się w niedzielę. Podczas poprzednich edycji kongresu wystąpiło w nich 412 panelistów podczas 143 paneli, którym przysłuchiwało się łącznie ponad 100 tys. uczestników.
kmp