- Wydarcie z siebe wnętrzności? Tak, ale tylko na pewnym etapie – powiedziała Aleksandra Rembowska autorka książki "Teatr tańca Piny Bausch". – Z ekshibicjonizmem na scenie na pewno nie mamy do czynienia. Na etapie tworzenia, prób, na pewno było potrzebne zaufanie tancerzy do Piny Bausch i ten rodzaj sięgnięcia wgłąb siebie, który pozwalałby dotrzeć do prawdy o człowieku. O człowieku, który złożony jest ze słabości i z talentów.
Philippine "Pina" Bausch – choreografka niemiecka tańca współczesnego o wielkim wpływie na rozwój teatru tańca jako gatunku. Była dyrektorem artystycznym i choreografem Tanztheater Wuppertal Pina Bausch w Wuppertalu w Niemczech. "Nie ważnie jest to, jak się poruszają ludzie, ale to, co nimi porusza".
- Dwa spektakle Piny Bausch w Warszawie zachwyciły mnie różnorodnością osobowości tanerzy występujących na scenie: różnorodnością wieku, doświadczenia, pochodzenia, koloru skóry. To się układa w niezwykle wyrazisty egzystencjalny portret – powiedziała Barbara Osterloff.
Pina Bausch przyjmowała tancerzy do zespołu nie na sezon, ale – na życie. Tancerze sami decydowali kiedy, i czy w ogóle, odejść. Nigdy nikogo nie wyrzuciła. Zespół zmieniał się wraz z ludźmi, którzy go tworzyli. Tworzyły się pary, rodziły się dzieci i one również znajdowały miejsce w zespole.
- Spektakle Piny Bausch miały długi żywot, co nie jest typowe. Potrafiła utrzymywać spektakle w repertuarze zespołu przez lata – podkreślił Konrad Szczebiot.
- Ona wierzyła w swoją sztukę – wyjaśnia Aleksandra Rembowska. – Wierzyła, że jej dawne przedstawienia są nie tylko świadectwem czasu ich powstania, ale również mają wartość samą w sobie.
W audycji przygotowanej przez Andrzeja Matula wysłuchaliśmy również wypowiedzi wieloletniego członka zespołu Wuppertal Tanztheater Piny Bausch - Janusza Subicza.